Drogi Krzyżowe br. Franciszka Kowalcze (1907-19820)
Poznałem wielu wspaniałych naszych Braci Pallotynów, a wśród nich br. Franciszka Kowalcze, wszechstronnie utalentowanego, który potrafił naprawić wielki zegar i mały zegarek, w wielu pallotyńskich domach spełniał posługi mechaniczne i techniczne, a szczególnie w drukarni w Ołtarzewie i Poznaniu. W Sucharach zbudował młocarnię. Projektował i własnoręcznie wykonywał różne maszyny i urządzenia techniczne. Świdczył nawet usługi dentystyczne we wspólnocie ołtarzewskiej, po kursie stomatologicznym w Niepokalanowie. Był kierowcą prowincjała.
Od 1957 roku przebywał w Poznaniu. Był montarzystą i konserwatorem maszyn drukarskich, troszczył się o urządzenia elektryczne i wodociagowe. W ostatnich latach swojego życia, kiedy sił mu ubywało, odkrył i objawił swój nowy talent – arystyczny; rzeźbił i malował drogi krzyżowe.
Kiedy około 1980 roku, zajechałem do Pallottinum, aby kupić książki, spotkał mnie br. Franciszek i zaprosił do swojego pokoju, aby pokazać mi drogi krzyżowe, wykonane przez niego na drewnianych płytach. Zapytał, czy mogą się komuś przydać. Powiedziałem, że są piękne i na pewno przydadzą się, że jeden komplet umieścimy w kaplicy rekolekcyjnej, w Ołtarzewie, w byłej stodole, inne przydadzą się za naszą wschodnią granicą. Kiedy zbudowana została kaplica przy naszym domu w Żytomierzu, na Malowance, to właśnie jeden komplet tych stacji Drogi Krzyżowej przekazałem do tej kaplicy. Najpiękniejsze i duże stacje Drogi Krzyżowej, wykonane przez br. Franciszka Kowalcze, umieszczone zostały w kaplicy domowej w Domu Księży i Braci w Ołtarzewie.
W naszej rozmowie, br. Franciszek powiedział mi, że patrzył na skrzynie z pięknej sklejki drewnianej, po farbach drukarskich i zastanawiał się, jak je wykorzystać. No i wpadł na pomysł, aby je rozmontować i zrobić płytki, na których malował i lekko rzeźbił stacje Drogi Krzyżowej. Są one skromne, ale bardzo wymowne i podobają się nie tylko mnie, ale wielu ludziom.
Ucieszyłem się, że mogłem spotkać się z br. Franciszkiem z bliska i sprawić mu radość, że jego artystyczna praca będzie wykorzystana. To był bardzo miły człowiek, z kulturą i inteligencją. Słyszałem nieraz, jak współbracia mówili, że to nasz kochany Madziar; bo jego matka była Wegierką, a ojciec Polakiem. Ile razy odprawiam Drogę Krzyżową przy jego stacjach, myślę o nim i dziękuję Bogu za jego talenty, pracowitość, wiarę i miłość, którymi ubogacił nasze Stowarzyszenie.
Ks. Stanisław Rudziński SAC