Prowincja Chrystusa Króla

Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego - Warszawa
Nadzieja jest większa

Uważam, że Bóg dał mi cierpienie w jakimś celu. To mój krzyż, który ofiarowałem za Kościół na Ukrainie. – mówi ks. Andrzej Bafeltowski SAC w rozmowie z Moniką Odrobińską.

Od prawie 30 lat porusza się ksiądz na wózku. Dlaczego nie chciał ksiądz modlitwy o uzdrowienie?

To było kilka lat po wypadku – znajomy ksiądz zabrał mnie na pielgrzymkę na Jasną Górę z Odnową w Duchu Świętym. W czasie nabożeństwa nagle poczułem na sobie czyjeś ręce i usłyszałem słowa modlitwy. Obruszyłem się i powiedziałem charyzmatykowi, żeby uszanował moją wolność. Uważam, że Bóg dał mi cierpienie w jakimś celu. To mój krzyż, który ofiarowałem za Kościół na Ukrainie. Jeśli Bóg będzie chciał mnie uzdrowić, to zrobi to.

W latach 90. XX w. Kościół katolicki na Ukrainie dopiero się odradzał. Jaki ksiądz miał w tym udział?

Już w seminarium chciałem być misjonarzem na Syberii, ale zaraz po święceniach przełożeni wysłali mnie na Ukrainę. Przybyłem tam 24 sierpnia 1991 r., w dniu odzyskania przez ten kraj niepodległości. Przez dwa lata pomagałem w parafii katedralnej w Żytomierzu, ale ciągnęło mnie dalej na wschód. Przełożeni dali mi jednak małą parafię w Biłohirii koło Krzemieńca. W XVII-wiecznym podominikańskim kościele było do tego czasu kino, a w klasztorze stacjonowały milicja i wojsko; wziąłem się za pierwsze remonty.

więcej tu