Prowincja Chrystusa Króla

Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego - Warszawa
Rwanda. Społeczny wymiar miłosierdzia

Kiedy w 1994 roku, papież Jan Paweł II zwołał do Rzymu na obrady biskupów afrykańskich, aby się zastanowić nad potrzebami duszpasterskimi Afryki, nie było wśród nich biskupów z Rwandy.  Właśnie wtedy doszło tam do apogeum wojny domowej. Zginęło ponad milion osób. Ginęli ludzie z plemienia Tutsi, potem przyszedł odwet, Tutsi mordowali Hutu. Tak stracił oboje rodziców mały Martin Kubwimana z Ruhango. Gdyby nie pomoc pallotyńskich misjonarzy z Polski, nie miałby żadnych szans, by skończyć szkołę i godnie żyć. Teraz szczęśliwie skończył studia i wkrótce zamierza wziąć ślub. Choć sam jest Tutsi, nie czuje wrogości do Hutu. Zawdzięcza to polskim pallotynom, którzy zaraz po wojnie głosili orędzie o Bożym Miłosierdziu. W Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Kabuga widnieje napis inspirowany słowami z Księgi Izajasza: Przebaczenie jest lekarstwem na doznane zło. Przy sanktuarium znajduje się kaplica Grobu Pańskiego, gdzie przed Najświętszym Sakramentem Rwandyjczycy spędzają długie godziny. Do Grobu Pańskiego można wrzucać zapisane na kartkach własne winy, niewybaczone krzywdy, zranienia. Oddają je Jezusowi. W każdy pierwszy piątek miesiąca podczas uroczystego nabożeństwa wszystko to płonie potężnym płomieniem sięgającym nieba. Ten symboliczny rytuał uzmysławia ludziom, że Bóg w swoim miłosierdziu zmienia wszystkie grzechy, winy i krzywdy w popiół. Oczyszcza ludzkie serca. W swojej działalności duszpasterskiej pallotyńscy misjonarze mocno podkreślają duchowy i społeczny wymiar miłosierdzia. Globalizacja rodzi w sercach Afrykańczyków poczucie porzucenia i braku zainteresowania. Czują się oni przedmiotem rozgrywek światowej klasy politycznej. W tej sytuacji młodzież jedyną szansę na lepsze życie widzi w emigracji. Żeby stawić czoło tym wyzwaniom, Afryka musi powierzyć  się Miłosierdziu Bożemu, musi otwierać się na zbawcze orędzie Bożego Miłosierdzia, bo tylko dzięki niemu może doświadczyć przejścia z ciemności biedy i chorób do światła  integralnego rozwoju, od konfliktów do pokoju, od podziałów politycznych do jedności.

W Sanktuarium Jezusa Miłosiernego w Ruhango trwa wieczysta adoracja. Podczas ludobójczych walk kryli się tam ludzie. Nikt nie zginął. Teraz odbywają się tam regularnie Msze Święte z modlitwą o uzdrowienie, na które przychodzą pielgrzymkami ludzie z odległych zakątków Rwandy, pieszo, po kilkadziesiąt kilometrów wędrują matki z dziećmi, w nosidełkach z chust przewiązanych przez plecy. Wiele osób doznaje uzdrowienia fizycznego i duchowego.

Sanktuarium w Kibeho jest miejscem objawień Maryi. Wznieśli je księża pallotyni w miejscu, w którym 28 listopada 1981 r. objawiła się Matka Boża. Jako pierwsza ujrzała Ją uczennica szkoły średniej w Kibeho, Alphonsine Mumureke. Maryja przedstawiła jej się jako Nyina Wa Jambo – Matka Słowa. Prosiła wszystkich o nawrócenie, wiarę i szczerą modlitwę. Bo Maryja nigdy nie przychodzi, żeby jedynie pozdrowić. Zwykle ostrzega przed grożącym niebezpieczeństwem, tragedią ludzkości. I tak było w Kibeho. „Świat działa na własną zgubę, wkrótce wpadnie w otchłań to znaczy pogrąży się w niezliczonych i nieustających nieszczęściach” – słyszały wizjonerki. “Wiara i brak wiary przyjdą niepostrzezenie” – mówiła Maryja. „Nikt nie wchodzi do nieba, nie cierpiąc” – usłyszała od Matki Bożej Nathalie. Pallotyni propagują sanktuarium jako miejsce szczególne. Zgodnie z pragnieniem Augustina Misago, biskupa Gikongoro, wyrażonym w Deklaracji zawierającej ostateczny osąd faktów zwanych „objawieniami w Kibeho”, miejsce to jest powołane, aby stać się celem pielgrzymek i spotkań ludzi szukających Boga, którzy przybywają tu, by się modlić, prosić o łaskę nawrócenia, ofiarować intencje za grzechy świata oraz propagować pojednanie między ludźmi, wspólnotami i narodami.  

Stopniowo Kibeho zmienia się w miejsce zgromadzenia „tych, którzy byli rozproszeni” i tych, którzy dali się porwać ideałom współczucia i braterstwa bez granic. Dla dzisiejszego świata, które za wszelką cenę chce unikać cierpienia, Kibeho jest przypomnieniem Ewangelii Krzyża. Właśnie tutaj Matka Boża prosiła o kontemplowanie w modlitwie tych scen jej życia, w których towarzyszył jej największy ból. Teraz to miejsce pomaga Rwandyjczykom zaakceptować przeszłość i wybaczyć sobie i innym.

W wielkie święta maryjne Kibeho staje się tyglem kipiącym wielością kultur, tradycji i problemów. Sanktuarium Matki Bożej przyciąga tu wiernych z całego świata. Rwandyjczycy u stóp Maryi szukają ukojenia bólu. Pielgrzymi z innych krajów Afryki modlą się, by mieć za co przeżyć kolejny dzień. Chrześcijanie z zachodniego świata widzą w Kibeho, że ubóstwo Afrykańczyków nie przeszkadza im cieszyć się żywą wiarą i nierzadko, właśnie tutaj, wyrywają się okowów konsumcjonizmu i dostrzegają, że szczęście wcale nie zależy od zasobności portfela.

W Kibeho Maryja nazwała siebie Matką Słowa. W ten sposób zwraca uwagę na Swojego Syna jako na odwieczny Logos, odwieczną Mądrość Bożą. Tutaj w Afryce, gdzie chrześcijaństwo jest jeszcze bardzo młode, bo liczy zaledwie sto lat i niejednokrotnie opiera sie na emocjach, Matka Boża podkreśla, że chrześcijanstwo jest religią inkarnacyjną – istotą chrześcijaństwa jest wcielenie Logosu – Syna Bożego. Dlatego nie może się ono wyrażać jedynie w modlitwie, ale musi zmieniać życie człowieka na lepsze. Słowo Boże musi mieć wartość i musi coraz bardziej wybrzmiewać w czynach dobra. Właśnie w świecie skrajnej biedy Maryja uświadamia ludziom, że cierpienie wynikające z faktu Golgoty ma wartość zbawczą. I zwraca się do całego świata, świata Afryki, który wychodzi z biedy i świata zachodniego, zmęczonego dobrobytem, który chce wyeliminować cierpienie, w którym ucieczka od cierpienia związana z troską o dzieci przekłada się na aborcję, codzienne kłopoty są przyczyną samobójstw, a w przypadku starości ucieczką od cierpienia jest eutanazja. Maryja wprowadza korektę do naszego myślenia. Mówi, że cierpienie ma wartość, jest tworzywem zbawienia. Jak podkreślał papież – emeryt Benedykt XVI, cierpienie, umartwianie i post są modlitwą ciała tak, jak modlitwa słowami jest modlitwą ducha. Maryja zaprasza nas do tego. A jeśli nas nie stać na podjęcie takich wyrzeczeń, zachęca, byśmy przynajmniej akceptowali to cierpienie, jakie serwuje nam życie. Bo zabijając cierpienie, zabijamy życie. Tak, jak musimy oddychać, żeby żyć, tak też musimy zaakceptować cierpienie. Może dlatego, że jest ono odpryskiem grzechu pierworodnego? Może w imię szczęśliwej winy, o czym śpiewamy w Wielkanoc? Bez wątpienia, Maryja w Kibeho mówi nam, że cierpienie jako skutek grzechu pierworodnego staje się lekarstwem na nasze grzechy osobiste. To orędzie głoszą pallotyńscy misjonarze.

Towarzyszenie Rwandyjczykom w drodze pojednania jest ważnym zadaniem pallotyńskich misjonarzy.

Br. Adam Fułek SAC