Niełatwa normalność rodziny Pallottich
Z okazji 226. rocznicy urodzin św. Wincentego Pallottiego.
21 kwietnia przyszedł na świat – przy Via del Pellegrino 130 – Wincenty, Alojzy, Franciszek Pallotti. To był wtorek, II tygodnia po Wielkanocy, rok 1795, ok. południa. Wincenty był dumny, iż urodził się w Rzymie (często podpisywał się „Rzymianin”), i to w tak szczególnym dniu. W rzeczy samej, 21 kwietnia – to „Dies Romana”, czyli dzień urodzin Wiecznego Miasta. Według legendy rozsławionej przez starożytnego historyka Markusa Warrona, miasto zostało założone 21 kwietnia 753 r. p.n.e. przez mitycznych braci Romulusa i Remusa wykarmionych mlekiem wilczycy. To z powodu tejże legendy, wilczyca stała się nieoficjalnym symbolem Rzymu. Od tego dnia bierze też początek chronologia rzymska, określana skrótem AUC – “ab urbe condita” (od założenia miasta). W rodzinie założonej przez Piotra Pawła Melchiora Pallotti i Marię Magdalenę De Rossi urodziło się dziesięcioro dzieci, w tym trzy dziewczynki. Przy życiu pozostała niestety tylko połowa. I to sami chłopcy: Salwator, Wincenty, Alojzy, Jan Chrzciciel i Franciszek. Dom Pallottich był więc rodziną wielodzietną. Trzech z braci Wincentego obrało zawód ojca, ale nie dorobili się fortuny. Należeli raczej do kategorii « rozrywkowych ». Les bons vivants – powiedzieliby Francuzi. Najstarszy z nich, Salwator (1792-1832), urodzony jako drugie z kolei dziecko, był typowym szaławiłą. Upominany przez brata księdza, który przepowiedział mu nagłą śmierć, ustatkował się dopiero w ostatnim trzechleciu. Rzecz przedziwna, ale on jedyny z męskiej piątki ożenił się, w wieku 35 lat. Poślubił Adelajdę Placidi. Zmarł 5 lat później, nie pozostawiając niestety żadnego potomstwa. Znaczy to, że bezpośrednio z linii Piotra Pawła Pallottiego nie ma ani jednego potomka. Franciszek (1807-1822), był dziewiątym z kolei dzieckiem Pallottich. Zmarł jako 12-letni chłopak i został pochowany w kościele Kapucynów przy via Veneto, gdzie 5 lat później spoczęła również jego matka.Testamentem ojca, Wincenty został ustanowiony opiekunem dwóch młodszych braci: Alojzego i Jana Chrzciciela, co przysporzyło mu sporo kłopotów. Alojzy (1799-1849) mieszkał przy via di Borgo Nuovo pod nr 92, w pobliżu Watykanu, będąc właścicielem sklepu przy tej samej ulicy. Otóż, gdy głośno było w Rzymie o apostolskim zaangażowaniu i świętości ks. Wincentego, niemniej głośno było o jego młodszym bracie Alojzym, tyle że z powodu jego nieślubnego związku z kobietą, która pracowała w jego sklepie. Pomyśli ktoś, nic nadzwyczajnego! Dziedziczny jest grzech pierworodny, nie świętość! Tak czy inaczej, Wincenty próbował ingerować w życie swojego młodszego brata, który miał też poważne problemy finansowe. W związku z tym, zrzekł się nawet na jego rzecz swego mienia. Ale wypadki polityczne tak się potoczyły, że Alojzy nie miał ani sił, ani motywacji, by dźwigać swoje kłopoty. Popełnił samobójstwo rzucając się do Tybru. Miało to miejsce podczas rewolucji rzymskiej, w maju lub czerwcu 1849 roku. Wincenty ukrywał się w tym czasie w Kolegium Irlandzkim. Bardzo przeżył śmierć brata. Wspomina o tym w swoich listach prosząc o modlitwę.Jedynym z braci, który przeżył Wincentego, był Jan Chrzciciel (1805-1869). Składając zeznanie podczas procesu beatyfikacyjnego Wincentego, 21 listopada 1855 roku, Jan tak się przedstawił: „Mam 54 lata, mieszkam przy Via delle Muratte 66 (w pobliżu Fontany di Trevi), jestem stanu wolnego i utrzymuję się z moich posiadłości”. Choć Jan również szybko zabrnął w długi obciążając starszego brata zaciągniętymi pożyczkami, nie sprawiał mu jednak zbytnich zmartwień. Zdaje się, że oprócz zmarłego w wieku 12 lat Franciszka, Jan Chrzciciel był mu z rodzeństwa najbliższy. Podczas choroby w roku 1839 we Frascati, gdzie Jan mieszkał przez kilka lat, prawdopodobnie w domu zakupionym wcześniej przez ojca, w którym rodzina Pallottich pomieszkiwała podczas upalnych miesięcy wakacyjnych, Wincenty pielęgnował go ofiarnie. Ba, „załatwił mu” nawet w niebie przedłużenie życia! Warto w końcu zaznaczyć, iż dom Pallottich przy Via del Pellegrino, nigdy nie był ich własnością. Wynajmowali go od niemiecko-austriackiej fundacji kościelnej, która aż po dzień dzisiejszy zachowała prawo jego własności. Dom był schludny, czteropiętrowy i usytuowany w sercu Starego Miasta. Letnie upały rodzina Pallottich spędzała na zboczach Gór Albańskich we Frascati, gdzie ożenił się wujek Alojzy Pallotti, młodszy brat Piotra Pawła. To właśnie tam, w otoczeniu tuskulańskich wzgórz, Cyceron pisał swoje „Tuskulanki” (w roku 45 p.n.e.), czyli filozoficzne dialogi ujęte w piękną formę literacką. Wywarły one olbrzymi wpływ nie tylko na literaturę i filozofię starożytności i średniowiecza, ale były także powszechnie czytane oraz analizowane w szkołach i na uczelniach aż do XIX wieku. Pallotti również poddany był ich obróbce. Sumując, możemy powiedzieć, iż korzenie rodzinne św. Wincentego tkwią w prostej, pracowitej i głęboko wierzącej rodzinie, ale nie bez „defektów”. Na szczęście! W ten sposób Wincenty Pallotti jest nam bliższy. Bardziej z krwi i kości. Dzień 21 kwietnia to doskonała okazja, by nie tylko wrócić pamięcią do narodzin Wiecznego Miasta i Wincentego, ale również podziękować za „niełatwą normalność” jego rodziny.
Ks. Stanisław Stawicki SAC