Prowincja Chrystusa Króla

Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego - Warszawa
Bez wizji całościowej nie będzie przyszłości dla wszystkich

Bez wizji całościowej nie będzie przyszłości dla wszystkich

Franciszek, 19 kwietnia Rzym

Przypadkowo w starych książkach w bibliotece w Osny znalazłem Jedniódowkę z okazji 45 lecia kapłaństwa, jakie odbyli Księża z kursu Werona, Popiela, Kloca, Urbana, Treuchla, Wrońskiego, Hereśniaka, Zblewskiego, itd. Miejscem spotkań kursowych kolegów były Jaroszowice, Kopiec i Kalwaria Zebrzydowska. Jednodniówka ta jest pod redakcją księdza Henryka Popiela, liczy około 100 stron formatu A5. Są tam konferencje, homilie, akt oddania Najświętszej Maryi Pannie, życiorys obecnych kapłanów. Jak i nekrolog ks. Jana Pęzioła?(1909-1979). Całość jest zilustrowana zdjęciami?  Był to od 6-11 czerwca 1983, wiele jubileuszy w Polsce, jak i 1900 lat od Zbawienia. Z pallotyńskich wydarzeń szczególnie wspominają, skierowanie pisma do Prymas w sprawie wyniesienia na ołtarze księdza Stanisława Szulmińskiego.

Ta skromna książka odbita przez kalkę, pisana na maszynie, posiada kilka interesujących elementów, jak list zwołujący 45 kapłaństwa i propozycje na 50 lecie oraz zobowiązania duchowe wzajemnej modlitwy za siebie kolegów kursowych.

 Kiedyś 10-leie święceń obchodziłem u Sióstr Pallotynek w Osny. Uroczyście z Andrzejem Tkaczem i Jurkiem Zawierucha gościliśmy w domu Pallotynek.

Nasuwało mi się na pamięć kilka elementów naszych spotkań kursowych 15 – lecie w Rwandzie; 25 – lecie niezorganizowane nigdzie… Nad Bajkałem, 31 grudnia z bpem Jerzym Mazurem dziękowaliśmy Bogu za dar kapłaństwa.; 40 – lecie w Ząbkach i dzisiaj nigdzie nieplanowane spotkanie. A jest to jubileusz 45-lecia, też w Osny! W zupełnej ciszy, spokoju, refleksji i modlitwie dziękczynnej Bogu, Stowarzyszeniu, Rodzicom i moim Braciom.

 Co mogę powiedzieć o naszym kursie? Kapłaństwie, posłudze?  Brakło nam prefekta kursowego w osobie księdza Jasia Janika (1949-2008). Brakuje też Gienka Feldo (1950-1981) i Jurka Kopcia ( 1939-2016).

Dzisiaj pozostali: ks. Józef Andruszewski, pracujący w Warszawie; ks. Józef Baran po powrocie z misji – pracujący w Ząbkach: podobnie, jak ks. Zbigniew Pawłowski; ks. Jan Kupka pracujący w Generalacie w Rzymie i ks. Alexander pracujący w Paryżu. Pozostał nam ks. Henryk Pastuszka, który po ludobójstwie w Rwandzie przeszedł do diecezji w Belgii, a teraz przebywa na emeryturze w Polsce.

Kurs w większości był misyjnym.  Na dziewięciu wyświeconych na misje pojechało 6 księży.  Czterech wyjechało do Rwandy, dwóch do Brazylii.  Ks. Kupka praktycznie całe życie spędza poza polska(Austria na doktoracie i od 1981 roku, praca w Generalacie.  Siedmiu prawie cale życie kapłańskie spędziło poza Polską.

Cóż powiedzieć o sobie w przeddzień 45 rocznicy święceń?  Bardziej nasuwają się wspomnienia niż projekcja przyszłości: mimo to, czas epidemii będzie granicą posługi kapłańskiej, zasadniczym zwrotem w moim życiu. Jeśli wracam do przyszłości, to tylko po to, by podziękować Bogu, przeprosić Go i ludzi za brak prawdziwej miłości. Obecny stan zdrowia, to raczej powolne dojrzewanie do cierpienia tak wywołanego koronawirusem, jak i moimi chronicznymi (towarzyszącymi) chorobami.

Czy cośkolwiek chciałbym jeszcze przeżyć, odwiedzić kogoś, delektować się nowymi krajobrazami, pomnikami architektury, dziełami sztuki? Tak. Trzy rzeczy po ludzku mi brakują: odwiedziny Prudnika  na Śląsku, gdzie był więziony kardynał Wyszyński; Indie, gdzie przebywał o. Kolbe i doczekać się beatyfikacji ks. Stanisława Szumińskiego SAC.

Wszystko mi dałeś, co dać mogłeś Panie!

Kochanych Rodziców i rodzeństwo, dar kapłaństwa misyjnego, możliwość studiowania, poznawania różnych kultur i spotkania szlachetnych ludzi na mojej drodze. Nie wyobrażam sobie nic więcej poza to! Nie chce pisać o osiągnięciach, gdyż zakrawałoby to na egoizm, szukanie pochwal, byłoby to próżnością z mojej strony…

Bóg pozwolił doczekać się 45 rocznicy święceń kapłańskich. Świecenia kapłańskie miały  miejsce 27 kwietnia 1975 roku w Ołtarzewie pod Warszawą.  Jestem wdzięczny Stowarzyszeniu za troskę od 1963 roku do dziś, 2020. Ona przejawiała się w różny sposób, przybierała różne kształty.  W życiu spotykałem wspaniałych kapłanów, tak, gdy idzie o prace w Stowarzyszeniu, jak i innych miejscach posługi apostolskiej.  Trudno jest wymienić wszystkich: pozwolę sobie przynajmniej kilku. Do wielkich, którzy rozmiłowali mnie w Bogu należał: ks. Michał Kordecki, ojciec duchowny przez 5 lat w seminarium[1]. Nie mogę zapominać ks. Kuracińskiego[2], Igola[3],  Dutkiewicza[4], Folejewskiego[5]. Mogę wspominać wielu, wielu innych spotkanych współbraci, o których nic nie napisano do tej pory, choćby ks. Roman Forycki czy Kazimierz Czulak.

Czy to ma być historia w Historii Stowarzyszenia, czy historia prostego chłopaka ze świętokrzyskiego z rozmiłowaniem w Sandomierszczyźnie z busolą na zamek Krzyżtopór?

Nie chciałbym pisać o błędach globalizacji w moim życiu, o moich grzechach, które są moim własnym bagażem, ani ofiary z życia, jaką składałem za innych, ani nowej ewangelizacji, areopagach, ani  o wielkich moich inspiratorach, jak Kolbe, Szulmiński ,de Chergé… wielkich entuzjastach Boga, jak Pallotti, Wojtyła, Ratzinger czy Bergoglio… Nie chce pisać o chrześcijaństwie jutra,  o ocalaniu dobra i piękna; , ani o apokalipsie obecnych miesięcy…

Jedno wiem, że Jezus przychodzi mojej słabości (por. Rz 8,26), nawet, gdy nie potrafię nic napisać na tak ważny jubileusz.  Inne przeświadczenie, to fakt, że poprzez chrzest, konsekrację i świecenia kapłańskie, wybrał mnie i przeznaczył dla siebie( por. Ef 1,4). Wszedłem w orbitę miłości Niewidzialnego jeszcze w łonie matki(por. Ga 1,15). Upatrzył sobie mnie w sercu swoim (por. Mk 313) i poszedłem za Nim(por. Mk 2,14). Uczyłem się od Mistrza nowicjatu ( Orlickiego), a potem od ojca duchownego w seminarium(Kordeckiego), pedagogiki Chrystusa: jak Chrystus mnie kształtował: zachęcany byłem , by spełnić następujące pragnienie :”żyć dla mnie to Chrystus”(por Flp 1,21), wyznawałem w chwilach uniesień: „już nie ja żyje, ale żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20).

Podziwiałem te wszystkie nośniki przesłania z Ewangelii, podziwiałem Kościół, Stowarzyszenie, misje, działalność charytatywną(,…)ale czy ja słuchałem Jezusa?  Czy rozumiałem te wszystkie wydarzenia? Był zachwyt studiami, służbą przełożeńską, ale czy uchwyciłem sens Ewangelii?  Czy po tylu latach mogą powiedzieć, że mam swoje schematy myślowe, argumenty rozumienia świat, ale czy dziś sercem jestem przy Panu(por. Mk 7, 6-7)?  Czy napięcia w Kościele, Stowarzyszeniu, w moim życiu nie wymagają, by poprosić Jezusa, by na osobności Jezus mi to wyjaśnił? (por.Mk 4,10-13,34)? Przecież jestem świadkiem buntu przeciw Jezusowi: spalenie Notre-Dame w Paryżu, pandemia na świecie …Czuję z ludźmi niepokój, lęk, niektórzy chrześcijanie dopuszczają się zwątpienia. Dlaczego w moim życiu, widziałem tyle cudów zdziałanych przez Jezusa, tyle słuchałem wspaniałych rekolekcji i widziałem, też tych, co odeszli, nie dokonałem sam masowych nawróceń ani na misjach, ani uzdrowień w pracy w Caritas? Dlaczego nie byłem czytelnym znakiem dla ludzi?  Do serca garnie się więcej pytań niż gotowych odpowiedzi!

Wiem, ż e w chwilach kryzysu, niepowodzenia, niezrozumienia liczyłem na własne siły, inteligencję, relacje! Nie wsłuchiwałem się w Słowo Boże! W proste słowa Jezusa! Była czasem u mnie relacją intelektualna z Jezusem, brakowało mi łaski zrozumienia swej słabości i Jego Słowa. Nie rozumiałem tego, w czym uczestniczyłem, w wydarzeniu zbawczym! Moje słuchanie głosu Boga było nijakie. Moje serce gubiło się, nie zawsze w nim był dialog z Bogiem. Czasem ulegałem Szatanowi krytykując siebie, Kościół, Stowarzyszenie. Często myślałem po ludzku, daleko od Ewangelii.   Czasem była to presja środowiska, czasem brakowało wytrwania w dobrym. Codzienne pokusy krążyły przy mnie wpędzając mnie w codzienne przesadne troski.  Brak wierności natchnieniom Ducha Świętego i rozróżnienia duchów stwarzał napięcia, a przecież Pallotti dał jasne wskazówki dla rozumu i woli: „Duch Boży uczy po pierwsze tego, co jest prawdziwe; po drugie, co pożyteczne, po trzecie udziela światła(…). W woli natomiast utrwala, po pierwsze wewnętrzny spokój; po wtóre, pokorę serca, po trzecie ufność w Bogu…[6]. Wytrwałość przy zasadniczych opcjach charakteryzuje nasze przyrzeczenie o tej samej nazwie: trwanie w nadziei, liczenie tylko na Boga. Napięcie miedzy brakiem ufności a dyspozycyjnością względem Boga powodowały brak entuzjazmu w wierze.

Długie trwanie w takim napięciu nauczyło mnie pokory. Wiem dziś, że „Jezus sukcesów” nie jest czystą Ewangelią!  On nie posłał mnie po sukcesy, abym zyskał popularność. On chciał wejść  głębiej w moje życie, które usprawiedliwiało się ciągłą pracą, spotkaniami, itd. Nie liczą się efekty, ale owoc życia, który w moim przypadku przychodzi w późniejszych latach! Długo dojrzewałem do wypełnienia „całej woli Bożej”(Por Dz 20,27).

Zawsze byłem przy Chrystusie, ale czy sercem przyjmowałem Zbawiciela,? Czy umiałem być zawsze po jego stronie, zachowywać Jego słowa?. Trudno jest się zdobyć na życie bez spektakularnych efektów – inni popychali mnie w niecierpliwość.  W rozeznaniu decyzji potrzeba cierpliwości, by oczekiwanie było mądre i Chrystus zapewnił owoc.

Od upadku powrót do łaski Pana. Moment pokusy jest odniesienie do wiary. Diabeł kusił a Pan modli się!: „Będę modlił się za Ciebie, Piotr, aby Twoja wiara się nie osłabiła”(Łk 22,32). Silny modlitwą Jezusa zdobywałem powoli nowe zaufanie do Pana.  On czyni ze mną każdego dnia, że jest Bogiem wiernym(Por. Iz 65,16). Modli się za mnie każdego dnia?. Jezus modli się za mnie. Piotr był zdolny zrobić tę drogę powrotu, dzięki Duchowi Świętemu, Piotr był zdolny przejść drogę od upadku do powrotu. Jezus, On prowadzi mnie do Ojca. Zaufanie do wstawienniczej modlitwy Jezusowej, mnie uchroniła w chwilach trudnych”! Aby Twoja wiara nie ustała”. Było to łaska wymodlona przez samego Odwiecznego Kapłana, który nieustannie wstawia się za nami. On jest ze mną aż do skończenia moich dni na ziemi( por. Mt 28,20).

Pragnienie tylko Boga w moim sercu gubiło się w obowiązkach codzienności. Trwanie w gotowości serca, w milczeniu nad zachwytem obecności Boga wszędzie nie zawsze było w świadomości pełnej mego jestestwa.  Troski związane z apostolstwem, posługa kapłańska powstrzymywały często działanie Ducha Świętego w mym sercu. Często ze zmęczenia nie dostrzegałem, nie byłem zachwycony Miłością Boga. Jaki był tego rezultat?  Miłość do Boga osłabła, gorliwość znikała i gubiła się roztropność w rozeznaniu podejmowanych decyzji. Często rozmyślałem nad tym fenomenem.  Brak męskiej decyzji w wielu sprawach, a przede wszystkim „duchowego przewodnika”. Były sporadyczne wypadki, kiedy cieszyłem się obecnością „starca” w moim duchowym życiu.  Brak nieustannego rozkochania się w Bogu prowadził do oziębłości.  Symptomem tej oziębłości było zawsze ustanie w gorliwej modlitwie, adoracji Najświętszego Sakramentu, regularnej spowiedzi, czy pobożnego sprawowania Eucharystii.  Pokój serca, mało intelektu, zagłuszał się, gdy słabła miłość do Boga.  Były wprawdzie uniesienia ducha, ale czy była to prawdziwa kontemplacja?  Ten dar, jakby został przez mnie zaniedbany.  Roztropność nakazywała czynić wszystko, co przybliża do Boga, bo wtedy człowiek się nie męczy, gdy wysila się dla Boga.  Tyle lat to już trwa i mistrzowie życia wewnętrznego podpowiadają: ”Walcz aż do śmierci dla Boga i nie sądź, że jest to cos wielkiego”[7]. Czasem myślałem, że modlitwa przychodzi bez wysiłku? Myślenie o Bogu stwarza w sercu pamięć o Nim. Osłabienie modlitwy było zawsze otwarcie drogi dla demonów!  Osłabiona wrażliwość na Ducha Świętego sprawiała, że nie dostrzegałem sprytu Nieprzyjaciela.    Doświadczyłem wiele razy Miłosierdzia Bożego, gdyż On jest współczujący i dobry i nie wymagał nigdy, tego, co by przekraczało moje możliwości; często to, co było do wykonania, pomijałem. Bóg ciągle przychodził do mnie poprzez wydarzenia, ludzi z wielką życzliwością, bez potępienia, wyrozumiałością i życzliwością. Było to ujmujące. Dziś po tylu latach widzę Jego zatroskanie, nazywam to Miłosierdzie Boże względem mnie grzesznika. W chwili, gdy po otrzymaniu mocy Ducha Świętego nabywałem siły, wiedziałem, że bez pokory bez przylgnięcia do Miłosierdzia nie będę radosny.

 Czyste serca tylko ogląda Boga (por. Mt 5,8). To przeświadczenie, po latach nabrało oczywistości pewnika naukowego. Tak Panie jest.  Serce często uzależnia się od osoby, przedmiotu, która się tratuje sprzecznie z Bożym przeznaczeniem. Tutaj jest sprawdzian miłości Boga. Trzeba pytać, poznawać, co to jest czystość serca, bo to strasznie szarpie serca. Uchybienia w modlitwie prowadza do braku czujności. Trzeba zawsze być Bogu wdzięcznym, błagać o pokorę, miłosierdzie, by osiągnąć czystość serca i zbawienie. „Widzieć Bogu już tutaj na ziemi”. Wiemy, że serce nasze jest niespokojne, jak uczy Święty Augustyn. Walka z rozproszonymi myślami, oziębłość modlitwy nie prowadzi do natychmiastowego utrzymania umysłu w skupieniu.  Zjednoczenie ducha i ciała, czystości serca i oglądania Boga  ze sobą ma za cel ścisłe zjednoczone. Modlitwa i czystość serca prowadzą do zjednoczenia z Bogiem. Dlatego serce skruszone, duch pokorny dziś jest moja dewizą(por. Ps 51,19). Pamięć o moich słabościach, otrzymane przebaczenie sprawia, że doświadczyłem miłosierdzia i mogę powiedzieć za świętym Piotrem: „Panie Ty wszytko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham”(J 21,15-17). Bóg w każdej chwili stara się o moje dobro i o moje zbawienie. Duch Święty umacniał mnie na drodze zbawienia, dzięki zaufaniu do Boga nabierałem zawsze odwagi, by sprostać wszystkiemu, co na mojej drodze stawało tak w życiu osobistym, jak i profesjionalnym-apostolskim. 

Kiedy w centrum mojego życia brakło biblijnej wiary w miłość Boga, to brakowało mi kryterium pozwalającego wyróżnić, to, co czyni w życiu człowieka jego niepowtarzalność.  Np. Dobrobyt usypia także na dostrzeżenie Boga. Ten krzyż staje się w systemie hotelarsko-wspólnotowym utrapieniem. Trzeba wziąć swój krzyż przełożonego, dyrektora itd… Jest to trudne, ale wyklucza nas z zespołu uczniów pańskich(Por. Łk 14,27).  Bawimy się w życie, ale nie dla Chrystusa i On nas przestrzega, że je tracimy(por. Mt 16,25). Dlatego krzyż poprzedza mnie, cierpienia stają przede mną, jako prawdziwość mojego chrześcijaństwa, kapłaństwa…

Cierpienie… Usłyszeć głos Ojca

Dzięki Duchowi Świętemu słychać glos Ojca bez dźwięku. Jakże Ojciec może nas wysłuchiwać, skoro my Go nie słyszymy?  Jak On może spełnić naszą wolę, skoro my nie chcemy spełnić Jego woli? Trzeba wejść w zażyłość z Duchem Świętym, by otrzymać dar zrozumienia tego, co jest z Ducha Bożego.  Duch Święty przejmuje od Syna dzieło odkupienia(por. JP II, Dominus et Vivificantem,29).  On przekonuje świat o grzechu, sprawiedliwości i o sądzie( por. J 16,7) Jak już sam o sobie wcześniej napisałem, wymiaru Zła nie jest sam człowiek poznać Nie mogłem być o nim inaczej przekonany, jak tylko przez Ducha Świętego. Dokonało się obdarowywaniem prawdą w sumieniu i pewnością odkupienia w sercu.  Przekonanie się do grzechu, było już dla mnie powodem wielkiej radości. Była to przekonanie, że jeszcze ze mnie nie zrezygnował, chciał mnie pocieszyć.  Dlatego trzeba nadsłuchiwać głosu sumienia – naszego miejsca spotkania z Duchem Jezusa.

„ To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”( Mk 9,7). Ojciec nie tylko ma w Nim upodobane, (Por. Mk 1, 11). Ale w czasie Przemienienia na Górze Tabor wprost mówi, „Jego słuchajcie”. Prawdziwa tożsamość Chrystusa może być objawiona tylko przez Boga Ojca. Bóg Jezusa Chrystusa, Bóg proroków, poetów, ewangelistów, zawsze działa przez innych. Wysłani wybrańcy Boga są jego rękami, stopami i głosem.. .Chrystus w Ewangelii prostuje nasze drogi i prowadzi nas do Ojca.  W odniesieniu do naszego wybrania wiemy, że Syn człowieczy będzie musiał wiele wycierpieć.  Wiemy, że jeden jest Kapłan Chrystusa, który samego siebie złożył w ofierze( Por. Hbr 9,14). Decydujące słowo: „złożyć samego siebie w ofierze”. Brzmi to, jak słowa naszej konsekracji: składam samego siebie Bogu wszechmogącemu… Duch Święty zapala w nas ogień miłości na rzecz służby Ludowi Bożemu. Złóż ofiarę z siebie. „Radosnego dawcę miłuje Bóg”(Por. 2 Kor 9,2). Cóż oddam Bogu za to, co dla mnie uczynił? (Por Ps 116,3) . Ofiarować samego siebie, w taki sposób, by podobać się Jezusowi., by żyć, jak Chrystus; nazywa się naśladowaniem Jezusa(Por. 1 Kor 4,16), Bóg oddal swego Syna( Por J 3,16) .Dlatego zaprasza każdego, by wziął swój krzyż i szedł za Nim( Por Mt 10,38). Każdy z nas jest wezwany do życia wiecznego, wyrzekając się życia ziemskiego, biorąc krzyż i naśladując Chrystusa( Por. Mt 16,26) stajemy wobec wyższego dobra. 

Nasza droga jest drogą Chrystusa, a więc droga cierpienia.  Brzmią w nas słowa Pawła: „ja, bowiem; zostanę złożony na ofiarę i zbliża się czas mojego powrotu”( 2 Tm 4,6). Sens tych słów odwołuje nas do Apokalipsy: „Ujrzałem pod ołtarzem dusze zabitych dla Słowa Bożego”(Ap 6,9). Jest to skarb męczenników. Wierzymy, że choć oni oddali życie tutaj na ziemi za wiarę, to , ich ofiara dokonała się w rzeczywistości w niebie, gdzie dusza spoczywa na ołtarzu. Bóg nie jest głuchy na wołanie ludu.  Paweł zachęca, byśmy dali ciała na ofiarę(Por. Rz 12,1).

„Uczyń nas Panie ofiarą mil dla Cebie” – „Abyśmy się stali w Chrystusie żywą ofiarą ku Twojej chwale” (IV modlitwa Eucharystyczna) – słyszę echo naszych kościołów!

Wielu męczenników głosiło przebaczenie swym wrogom, ale  i pytania skierowane do Boga : dokądże(…) będziesz wymierzał  kary za krew przelaną?(Por. Ap 6, 10). Apokalipsa nawołuje do cierpliwości i odwołuje się do końca świata. Męczennicy cieszą się widzeniem Boga.

Upodobnienie się do Chrystusa jest nieustanną próbą naszego życia( por. 2 Kor 12,10). Wyrzeczenie się samego siebie jest naszym powołaniem; Czym bardziej jesteś wszczepiony w Chrystusa, tym bardziej jesteś prześladowany. Kto w Niego wierzy dokona czegoś „większego”(por J 14,12) – pokora diabelska pokusa dzisiejszego świata?  Prawda o życiu ludzkim, kapłańskim zawsze jest związana z cierpieniem… Jako uczniowie idziemy w Jego ślady( J 15,20:Mt 10,24), podczas prześladowań jest z nami(Mt 24,8; Dz 14,20). Można streść, że i moje powołanie do cierpienia objawia się powoli.( Por Salvivfici doloris 26 i 31). Każdy z chrześcijan uzupełnia braki cierpień Chrystusa( Por. Kol 1,24) i jest to jedna z form ewangelizacji. Jan Paweł II, wiele pisał na temat cierpienia[8]. Podobnie, jak Syn Człowieczy( Por.  Mk8,31). Od tej pory o cierpieniu Jezus mówi otwarcie.  Cierpienie Chrystusa zostało raz na zawsze otwarte na wszelkie cierpienie ludzkie( SD 30). Powoli uczę się zanosić na ołtarz eucharystyczny moje cierpienia. W tym geście związania ich z Ofiara Chrystusa, upatruję źródło swej nadprzyrodzonej siły. Jakby ze słabości ludzkiej, z faktu, którego nie zawsze potrafię przyjąć, nie potrafię uchwycić sensu wydarzeń, zgodzić się na nie. A przecież z mojej słabości bije źródło mocy Bożej. Nie doszedłem jeszcze do zrozumienia drogi zastępczego cierpienia, jak to mówi Ratzinger[9]. Dziś przyznaje, po  45 latach kapłaństwa, ze nie wszystko w życiu jest do zrozumienia, a los kapłana jest związany z cierpieniem.  Jakże często mam swój świat, swój mit Chrystusa, nie potrafię z Nim być we własnym cierpieniu a także w Jego męce na krzyżu. Pójście za Jezusem w codziennym trybie zajęć nie jest ucieczką od prawd istoty posłannictwa każdego chrześcijanina, a tym bardziej osoby konsekrowanej, czy kapłana. Jest to sprawdzian naszej wiary i miłości.

Trzeba słyszeć glos Ojca, który wskazuje, kogo mamy słuchać – Jego umiłowanego Syna.

Nieustanne dopełniania się – powroty do nawrócenia przez ponad 50 lat

Czas formacji permanentnej, szczególnie rekolekcje jest sprzyjającym momentem, by powracać do pierwotnej miłości( Ap 2, 1-7). Dla mnie wysłuchane rekolekcje, przeżyte nawrócenie, rachunki sumienia, spowiedzi były różnorodne, tak, co do osób głoszących, grupy, w jakiej głoszone było Słowo Boże, miejsc, gdzie one się odbywały, czy tematykę, jaką poruszały, kuchnia, jaką dano nam degustować, … jaka nas przyjmowano? itd itp. Zdarzało się, że ja głosiłem innym rekolekcje, dla kapłanów z diecezji Ełckiej w 2010 roku, dla Pallotynów w Afryce frankofońskiej czy w Kanadzie.

Odprawiałem rekolekcje we Foyer de Charité w Rwandzie, ignacjańskie rekolekcje 10 dniowe w Kigali i w Nowosybirsku,; miesięczne w Jerozolimie i Manères (Clamart) we Francji. Sam też zamykałem się na rekolekcjach u Kamedułów we Frascati,  na Wigrach czy w Złotym Lesie koło Rytwian… Można wymieniać wiele miejsc  i sposobności tak w Europie, jak i na innych kontynentach.

Klamrą tych wieloletnich doświadczeń duchowych była Apokalipsa. W roku 1968 ks. Henryka Herkt w Ząbkowicach Śląskich w grudniu głosił rekolekcje, które za kanwę miały słowa z Apokalipsy: bodaj byś był zimny albo gorący…(por Ap 3, 15-16) i ostatnie księdza Sławomira Radulskiego oparte o 7 listów do Kościołów ( Ap 2,1-3,22) w listopadzie 2019 roku.

W czasie każdych rekolekcji doznałem jakiegoś zachwycenia;, było to osobiste skierowane do mnie Słowo Boże. Jak mówi list do Hebrajczyków; „ Żywe jest, bowiem Słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające az do rozdzielenia duszy id ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca. Nie ma stworzenia, które by było przed Bogiem niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczyma Tego, któremu musimy zdać rachunek”(Hbr 4, 12-13). Na innym miejscu mówi Jan, że Jezus „nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam, bowiem wiedział, co w człowieku się kryje (J 2, 24-25). Z drugiej strony jest zapewnienie Pawła: „Któż może odłączyć nas od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk, czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz?…Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, ze ani śmierć, ani życie… ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce… ani jakiekolwiek inne stworzenie, nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie Panu naszym” (Rz 8,35- 37).

Apokalipsa jest jedyna księgą, która mówi, że Jezus nas miłuje( ( Ap 1,5), miłuje obecnie w czasie teraźniejszym. Jest to pozytywne podejście: „znam twoje czyny: trud i twoja wytrwałość… zniosłeś cierpienie dla imienia mojego – niezmordowany” (Ap 2,2-3). Mówiliśmy już o tym, co czynimy, jako dobro – apostolstwo i cierpienie, jako dopełnienie męki Chrystusowej. Ale cośkolwiek Chrystus ma nam do powiedzenia: „Odstąpiłeś od pierwotnej gorliwości; od twej pierwotnej miłości” ( Por. Ap 2,4). Nie ma pierwotniejszej miłości od miłości matki.  A jednak mówi Pan: „ Nawet gdyby ona cię zapomniała, Ja nie zapomnę o Tobie… nim przyszedłeś na świat poświeciłem cię” ( Jr 1,5.)  Miłość pierwotna pochodzi od Boga.  I dlatego Jezus powie dalej, „cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci najmniejszych, mniecie uczynili” ( Mt 25, 40-45).

Struktura listów do Kościołów w Apokalipsie jest zbudowana w oparciu o trzy czasowniki: pamiętaj, nawróć się, podejmij pierwsze czyny.  Są to etapy naszego nawrócenia: refleksja; żal za grzechy i postanowienie poprawy. Podobnie mówi o spowiedzi Katechizm Kościoła Katolickiego (KK 1451-1460) . Ważny jest żal z miłości, nie ze strachu. „Wstań idź, Twoja miłość Cię uzdrowiła ( por. 1 J).

Rekolekcje to poznanie własnej prawdy. Mówiąc: „Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu „ (Por. Łk 18, 9-14), widzimy, że pokorne uznanie swego stanu sumienia pozwala do powrotu, do nawrócenia. Rachunek siemienia jest także relacja z Bogiem [10]. Czasem wyrazem wstydu zakrywamy nasze grzechy, a Bóg ofiaruje przebaczenie i pokój.

Tekst z Apokalipsy 3, 15-16 z pierwszych rekolekcji, jakie miałem na bazie Apokalipsy to: letniość, jaka często nam towarzyszy jest brzydotą! Martwota, brak postępu duchowego to jeszcze za mało.  Niektórzy autorzy mówią dobitniej: „Zimny” i „gorący” są uważane za figury słowne oznaczające „przeciw mnie” i „ze mną”, lub wrogi względem mnie” i przyjazny wobec mnie”. W starotestamentowej literaturze zazdrościowej obrazy „gorącej” (negatywna) i zimnej (pozytywna) osoby występują w związku w motywem samokontroli. Bycie gorącym jest pejoratywną metaforą wyrażając brak kontroli nad sobą ( Pr 15,18), natomiast bycie zimnym oznacza pozytywną wstrzemięźliwość i kontrolę nad sobą samym(Prz 17, 27)[11]. Interpretacja duchowa wskazuje, że jesteśmy nieskuteczni, połowiczni w działaniu, brak zdecydowania, gnuśni w apostolstwie. Chrystus objęty ogniem nie może tolerować Kościoła letniego. Czy nie osłabła moja miłość do Chrystusa?

Rekolekcje z ubiegłego roku (2019), były bardziej pasterskie. Jeśli nie słucham Chrystusa, to nie idę za Nim, mówił kaznodzieja.   Owce rozpoznawały głos pasterza. One wiedziały, kto jest ich pasterzem. To obrazuje dobrze przypowieść o dobrym pasterzu( (J 10, 1-19).  Jeśli nie słucham Jezusa, to nie idę za Nim. Za jakim głosem idziemy? Słuchać Jezusa to iść za Jego głosem. Jeżeli nie żyję Słowem Bożym, to zaczynam słuchać tysiąca różnych głosów, które są wokół nas, które są we mnie.  Ale nie jest to głos Jezusa.  Apokalipsa nas bardzo uwrażliwia na to, abyśmy słuchali właściwego głosu. Pan Jezus też nam mówi: „uważajcie, czego słuchacie”! Co dopuszczasz do swoich uszu, serca.? Słuchać, mówi Ewangelia, to pójść za Jezusem. Słuchać to znaczy także uwierzyć, a także wiedzieć. Słuchanie prowadzi do bycia z Bogiem. Jeśli przestaje słuchać, przestaję być z Bogiem.  W listach do siedmiu Kościołów, pojawia się : „ kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów „(Ap 2, 7). Słuchać, to znaczy zachowywać Boże wskazania. Pierwsze przykazanie w Izraelu jest: Słuchaj, Shema Isreal. (Por. Pwt 6,4-9).

 Chwila jest bliska!

Apokalipsa ustawia właściwą perspektywę życia.  My nie mamy perspektyw chronologicznych. Czas jest bliski. Czas jest łaską. To, co otrzymaliśmy od Boga jest łaską. Teraźniejszość i przyszłość należy do tego samego odcinka czasu. Proroctwo jest skierowane do wszystkich. Przesłanie jest do całego Kościoła, siedem to liczba boska.  To pozdrowienie: Łaska wam i pokój”, pozdrowienie, którego my do dziś używamy. To więcej niż shalom, haire, pokój!

 Siedem Duchów Boga, to Duch Święty, tak, jak siedem darów Ducha Świętego.

Chrystus jest Panem, świadkiem wiernym i prawdomówny. Pierworodny z umarłych, który zmartwychwstał. Ceną świadectwa jest oddanie życie, jako pierwszy oddal za nas życie. My, jako słudzy mamy udział w tym zmartwychwstaniu.

Miłującemu nas i uwalniającemu nas nadaje szczególny koloryt.  Ulitował się nad nami i Bóg w swej miłości nas uwolnił przez krew Baranka. Skoro jesteśmy tak umiłowani, wykupił nas za pierwociny. Dokonał swego dzieła Miłości. Nieustannie miłuje, umiłował, miłuje i będzie nas miłował. Ciągle ta sama miłość. Uczynił nas kapłanami dla Boga Ojca (por. Ap 1,6) Królami, którzy są kapłanami, którzyście dostąpili miłosierdzia ( por. 1 P2,9-10), nad którymi króluje Chrystus i poprzez nas ono się spełnia na ziemi. Posługa nieustannie związana z ofiarą. Wybrani jesteście, abyście skalali ofiary (por. 1P 2,5). Jest to wymowny wymiar kapłaństwa dziś zapomniany.   

Druga sprawa, sami siebie składamy siebie na ofiarę. Przypominają nam o tym  słowa konsekracji pallotyńskiej : składam w ofierze samego siebie. Składam w ofierze, czy mam świadomość, że składamy ofierze samego siebie. W Eucharystii czynię ten gest w imieniu Chrystusa: To jest Ciało moje – rzeczywistość to staje się Ciałem Chrystusa, drugi element, nie przypominanie słów, ale istota mojego kapłaństwa polega na zjednoczeniu swojej ofiary z ofiarą Chrystusa. W pierwszym rzędzie Krew Chrystusa, ale i siebie składamy w ofierze na ołtarzu, jako ochrzczeni, konsekrowani, jako kapłani. Życie moje, które składam na ofierze.

Istotą nie jest ubranie się w ornat, byli byśmy kapłanami Starego testamentu; Kadzidło, krew polewali ołtarz; Składam w ofierze samego siebie.

Oddanie życia za Chrystusa w męczeństwie dokonuje się na naszych oczach. ..Ksiądz zamordowany Jacques Hamel: świadek wierny; na wakacje napisał jakby testament 6 czerwca 2016 roku, w gazetce parafialnej ks. Jacques Hamel opublikował ostatni, jak się okazało, artykuł. Dziś można ten tekst odczytywać, jako prorocze wezwanie do wykorzystywania wolnego czasu do pracy na rzecz zmieniania tego świata na bardziej ludzki poprzez modlitwę oraz dzieła miłosierdzia. Oto jego treść:

Wakacje to czas przeznaczony na to, by nabrać dystansu do codziennych obowiązków. Ale nie powinniśmy tego okresu traktować, jako wzięcia życia w nawias. To czas odpoczynku, lecz również odnowy relacji, spotkań, dzielenia się sobą i towarzyszenia innym.

Niektórzy wykorzystają te dni na jakiś wyjazd lub pielgrzymkę. Inni może poczytają w spokoju Ewangelię – w samotności albo w grupie – jako Słowo, które jest żywe i daje życie.

Jeszcze inni będą się odradzać na nowo, korzystając z wielkiej księgi stworzenia, podziwiając piękno krajobrazu przeróżnych regionów. Piękno, które nas podnosi ku niebu i opowiada nam o Bogu.

Usłyszmy w tych dniach Boże zaproszenie, by zatroszczyć się o ten świat. Tam, gdzie jesteśmy, czyńmy świat miejscem bardziej serdecznym, bardziej ludzkim i braterskim.

To również tygodnie spotkań z bliskimi i przyjaciółmi. Znajdźmy czas by wspólnie coś przeżyć. Troszczmy się o drugiego człowieka, kimkolwiek by był.

Czas bycia razem. Dzielmy się przyjaźnią i radością. Okazujmy naszym dzieciom wsparcie, pokazując im, jak wiele dla nas znaczą.

Czas modlitwy. Bądźmy uważni na to, co się dzieje na świecie. Módlmy się za tych, którzy tej modlitwy najbardziej potrzebują. Módlmy się o pokój oraz o to, byśmy potrafili lepiej żyć obok siebie we wspólnocie.

Mamy nadal jubileuszowy Rok Miłosierdzia. Uczyńmy nasze serca wrażliwymi na rzeczy piękne i na każdego człowieka; na wszystkich, którzy mogą odczuwać samotność.

Niech te wakacje sprawią, że „zatankujemy do pełna” paliwem radości, przyjaźni i powrotu do źródeł. Byśmy tak wzbogaceni mogli powrócić na wspólną drogę.

Wszystkim Wam życzę dobrych wakacji!

Podczas pogrzebu stwierdzono: gdziekolwiek szedł czynił dobrze. Padł na ziemię krzycząc, odejdź Szatanie. Wraził wiarę w człowieka, którego dorwał Szatan. Zarzewie grzechu trwa od czasów pierwszych rodziców( por. Rdz 3 i Ap 12,9) są środowiska grzechu, są struktury grzechu.  Jest walka miedzy dobrem a złem, ale ostatni werdykt Apokalipsy przypomina; ” że ostateczny werdykt należy do” zbawienia, potęgi i królowania Boga naszego i władzy Jego Pomazańca” (Por. Ap 12, 10)

Tylko fragmentarycznie wziąłem przebieg rekolekcji oddalonych o 50 lat od siebie. Ale prawdy są niezmienne. Podbudowane wydarzeniami we Francji, śmiercią księdza Jacques.  Wybrałam streszczenie tylko jednej konferencji z 19 listopada 2019, bo uwzględniła męczennika ziemi, która stała się gościnną dla nas, Pallotynów we Francji.

Nie będę opisywał setek konferencji, ale zwrócę uwagę, na co bardzo kładłem nacisk w swej walce o przetrwanie, jako człowiek, pallotyn, kapłan. Chciałem postępować zawsze w sposób godny powołania( Por.  Ef 4, 1), choć nie zawsze  się udawało. Wiadomo, że droga powołania ma Boga za swój cel; na koniec docieramy do Niego, ale to podążanie do Boga nie odbywa się w izolacji, jest drogą ku przyszłości, drogą wspólnotową. Dlatego powołnie jest powołaniem w Kościele. Wymiar wertykalny jest związany z horyzontalnym, jak dwie belki krzyża tworzą całość, tak i my wpatrzeni w ten symbol niesiemy nadzieję ludziom.

Rekolekcje to słuchanie i widzenie. „ Wiara rodzi się ze słuchania”( Rz 10,17) powie Paweł. Wiara jest poznaniem związanym z upływem czasu. W Ewangelii Jana widzimy, że wierzyć, to słuchać i jednocześnie widzieć( Por 10,3-5) . Syntezę słuchani i widzenia proponowali mistrzowie duchowni. Wiara prowadzi do oglądania czysto wewnętrznej prawdy, a Prawdą jest Jezus Chrystus. (Por Lumen Fidei 30). Wiara pobudza zmysł krytyczny, poszerza horyzonty rozumu ale domaga się pokory.

Z chwilą, gdy ks.  Hoser w 1988 roku napisał mi list , bym kultywował w życiu kompetencje i pokorę ( competentia et humilitas), zwróciłem uwagę na pokorę, łagodność i cierpliwość.  Kompetencje zawsze podwyższałem w taki czy inny sposób. Natomiast wspomniana triada cech charakteru, może cnót, jakby to nazwać w starym języku, a sprawności w dzisiejszym, była przedmiotem moich rachunków sumienia, obserwacji swego zachowani i relacji do drugich.

Pamiętałem też, że Pan Jezus powiedział do siostry Faustyny na temat swego spowiednika, ks. M; Sopocko, że „jest to kapłan według serca mego”(Dz 1256), osobiście znalem ks. Sopoćkę, i mogę potwierdzić słuszność słów zapisanych przez Faustynę.

Wracając do pokory(Ef 4,2), jest to cecha praktycznie i wyłącznie chrześcijańska. Jezus nie miał nigdy nic wygórowanego wyobrażenia o sobie, podobnie Pokorna służebnica Pańska Maryja.  Korzeniem wszystkich grzechów jest pycha; jest ona arogancja, stylem bycia kimś, kim się nie jest, chce uzyskać miejsce Boga w życiu, otoczeniu; staje się centrum świata, rozmów towarzyskich, wspólnotowych, chce być adorowanym przez wszystkich.  Dziś to widać, kiedy człowiek chce wciąż zająć miejsce Boga.

Zaakceptowanie drugiego zakłada realizm egzystencji tak, jak umiłowanie prawdy, zaakceptowanie siebie, z ograniczeniami, „jako zamysłu Boga”(Ratzinger). Ta akceptacja siebie odnosi się także do drugiego człowieka. Wiele upokorzeń, jakie doznałem, jako kapłan, współbrat, pomogły mi uznać prawdę o sobie i uwolnić się od próżności, która nie pozwala czynić dobra dla drugich. Zarozumiałość, wyniosłość ganiłem z serca przez lata; Nigdy nie byłem smutny, gdy mnie wytykano, ba byłem szczęśliwy. Nie znaczy to, że zawsze zgadzałem się z otaczającą opinią, z sądami innych, gdyż pokora prowadzi do wolności. Wzywałem Maryi, by mi pomogła, starałem się przypominać sobie Założyciela w chwilach próby; nawet rozwiązania SAC!

Prosiłem o łagodność, cichość( por Ef 4,2).Tutaj często wzywałem zdanie z Ewangelii: „ Przyjdzie do mnie wszyscy, Ja jestem cichy i pokornego serca” (Mt 11,29). Chrystus czasem był też surowy. U mnie nie widać słabości,, ale zawsze zachowywałem dobroć serca. Czasem strofowano mnie, gdy byłem: w bazylice w Yamoussoukro, np. ksiądz Zoll ze Szwajcarii, przypominać słowa założyciela: minima societas” – nie wielkie dzieła,…ale „Reszta Izraela”(por Rz,11): awahim: „trzódka biedaków”, którzy trwają w jedności z Jahwe. „Błogosławieni cisi, albowiem oni posadą ziemię(Mt 5,5).Łagodność jest silniejsza od przemocy. Kiedyś za czasów Pallottiego, jego współpracowników nazywano „„księżmi od biednych”.

Z łagodnością łączy się cierpliwość( Ef 4,2). Pan wbrew mojej krnąbrność dawał i daje mi szanse powrotu; wie, że jestem nieudolnym zarządcą Jego dóbr. Wielkoduszność Boga uprzedza moje wyobrażenie o Jego dobroci. On jest dobry dla wszystkich. Deszcz pada nad dobrymi i niesprawiedliwymi.  (Por. Mt 5, 45).

To wszystko nie zawsze pomagało mi budować wspólnoty, tak profesjonalne, jak i pallotyńskie, czy parafialne. Trudno czasem było „znosić siebie nawzajem” w miłości(Ef 4,2). Zdolność zaakceptowania drugiego, jego inność jest zawsze uciążliwa. Odmienność i inność zaszczepiona nam prze Epifanie Pallottiego została w komunistycznej równości zagubiona. Dopiero różnorodności uczyłem się w Afryce, Rosji, Szwajcarii. Ta różnorodność darów, charyzmatów, temperamentów, sposobów bycia służy jedności Kościoła (por Ef 4, 11-13), jest też silą się Pallotynów i każdej wspólnoty…

Najistotniejsza jest jednak pokora. Gdy jej brak wszystko ulega ruinie. Pewnie, że wiedza, jaka posiadałem była i jest środkiem pełnienia służby apostolskiej. Nie zatrzymywałem daru wiedzy dla siebie. Czy zachowałem równowagę miedzy pokorą a wiedzą, jak życzył sobie ks. Hoser? Nie do mnie należy ocena tego zjawiska. Czy byłem pokorny mając taki balast doświadczeń?  Czy pokora nie ograniczała mojej wiedzy? Czy we wszystkim wskazywałem na Boga, czy gdzieś nie było mojego „ego”? Pytanie postawie inaczej, czy wiedza nie była środkiem do osiągnięcia ukrytego celu, czy zatrzymywałem się na sobie?  Z otwartością muszę przyznać, że cieszyłem się z osiągnięć innych, z uwielbienia Boga, z męczeństwa innych na niwie pańskiej.  Rozdawać siebie w nieskończoność – takie to pallotyńskie- czy byłem wierny tej zasadzie naszej tożsamości?  Jedno wiem, że nie byłem, nie jestem i z Bożą pomocą nie będę zazdrosnym człowiekiem, pallotynem, kapłanem.

Czuje się zawsze w ręku Boga. I dlatego jest mi łatwo z Bogiem stawić się czoło chorobie.  Wiem, że uwolnienie od chorób, wszelkiego rodzaju słabości, stanowiło jedna z zapaśniczych działalności Jezusa. Potrzebuje lekarza (Por. Mk 2, 17). Jestem w chorobie od lat i to jest bardzo ludzkie. Dla mnie choroba jest zbawiennym czasem, gdyż potrzebuje innych. Jest to próba długa i trudna. Mimo to nie jestem ani przygnieciony, ani wyizolowany. Bóg mi dał dobrych lekarzy i otacza mnie od lat 18 lat( od 2002 roku w Warszawie, gdzie dużo zawdzięczam koledze kursowemu ks. prof. E. Robkowi i jego studentce z wydziału nauk politycznych).  Jak dziś zareagować na pandemię? Dodatkowe utrudnienia?  Trzeba podjąć odpowiednie leczenia.. Postawa, jaka jest w mym sercu, to ufność w dobroć Boga. Słyszę słowa Jezusa: twoja wiara Cię uzdrowiła( Por. Mk  5, 34-36). Wiara w miłość Boga. Dar miłości idzie od Ducha Świętego, i wierzę, że wyjdę zwycięsko z tych kolejnych doświadczeń.  Bóg dawał ludziom w chorobie pogodę ducha.  Z drugiej strony w chorobie potrzebuje ludzkiego ciepła. Bardzo go doświadczyłem w szpitalu Tenon 19-21 marca br. Była już pandemia koronowirusa we Francji. Młodzież studencka, młode pielęgniarki otoczyły mnie radością, uśmiechem – niczym niebo na ziemi; profesor Kedra zatroskany (kardiolog) doradza i jest dyspozycyjny, jak mało, który kapłan.  Te bliskość Boga odczułem w ostatnich dniach. Ufam Jezusowi i prosiłem Maryję, by Jemu przedstawiła mnie w tym nowym doświadczeniu.

Jak wiele można pisać o 45 latach kapłaństwa?  Myślę, że lepiej będzie, gdy opiszę pokój, w którym mieszkam od 12 lat! To tez jest mój świat ducha.  Bardziej zwrócę uwagę na obrazy na ścianach, nie na książki, gdyż to też  byłoby cos interesującego. W każdym miejsc gromadziłem książki. Tak pozostawiłem bibliotekę w Butare ( Rwanda), potem w Yamoussoukro) Wybrzeże Kości Słoniowej i w Petersburgu( Wysłana na Białoruś). Tutejsze zbiory chciałem wysłać do seminarium do Abobo (WKS), ale nie było okazji.

Cóż mam ciągle ze sobą?  Krzyż profesyjny, kilka obrazów, zdjęć ( np. w Janem Pawłem II).Wchodzącdo apartamentu zobaczyć można drogę krzyżową w stylu XVII wieku. Odnosi się wrażenie, że wchodzi się do kaplicy, a jednak!  Światło w pokoju jest onieśmielające, 4 okna, i niebo patrzące z dachu na wszystko, co jest w środku: tohu  wa a bohu na podłodze pólkach ścianach.  Wchodząc do środka czuje się, ze mieszka tutaj człowiek  miedzy niebem a ziemią. Można  dostrzec (bonum, pulchrum, verum )dobro, piękno i prawdę.  Te trzy wartości, transcendentalia.  Bóg przyglądał się stworzeniu i widział, że było dobre, co stworzył, widział, że było piękne. Piękno jest widzialnością dobra[12]. Piękno w moim odczuciu jest uważane za jedną z trzech najwyższych wartości.  Innymi słowy, estetyka należy do najoryginalniejszych i najtrwalszych wyrazów ludzkiej myśli.

Dobro odczuwalne w murach, które pozostawili mi moi współbracia. Ich trud, od dawna widoczny pracą (Jurka Zawieruchy).  Ale chce wrócić do piękna, które jest w pokoju. Jest tam wielu artystów reprezentowanych, od Afryki, poprzez Azję i Europę, Amerykę łacińską!. Wiszą obrazy Matki Boskiej z Guadalupe, z Ostrej Bramy, Łaskawa ze Lwowa, z Kazania, Nowgorodu, Częstochowy, Solus populi Romani, Nieustającej Pomocy,  Lavang, Kibeho, Apareicida… itd. Jest to świat Biblii zobrazowany w sposób plastyczny.  Są płótna związane z miejscami i historią osobistą, jak pobyt w Czita, é9 czerwca 1999, gdzie zakupiłem obraz obrazujący dwie łódki n brzegu jeziora – dla mnie to symbol powołania z Ewangelii.(Mk 1, 6-19). Są obrazy figuratywne, jak „Karczówka” – przypominajcie rozwój mojego powalania, Bazylika z Yamoussoukro, Plac zamkowy z Warszawy, Częstochowa, Osny, Święty Krzyż, Wigry, Irkuck, kilka zdjęć oprawionych(Wojtyły, Nowicjat, Kolbe, Szulmiński, Pieśń Bogarodzica) i obraz Witka Urbanowicza, Zesłanie Ducha Świętego – symbol naszej duchowości. Jest kilka ikon pamiątka z Rosji; są także rzeźby z Afryki, wiklinowe z Polski( krzyże z Afryki, z Magadanu), różne kamienie z oceanów, mórz itd.

Czy to są dzieła sztuki, takie pytanie można postawić? Nie można stracić sensu krytycznego względem sztuki, gdyż jest to nierówny teren i nie wiemy, co kto lubi. De gustibus non disputantur. Mówili starożytni.  Jest to moja bezinteresowna symbolika, choć bardzo intymnie związana z moją kulturą religijną i doświadczeniem życia. Czy one wywołują pasje, emocje w niektórych momentach życia? Muszę dać odpowiedź pozytywną. Nie chciałbym o wszystkich elementach dekoratywnych używać tych samych wyrażeń. Ikona jest czymś, co zaprasza do modlitw[13], inne często są przezroczystym ekranem, przez który ukazują się transcendentalia: a więc wspomniane już: dobro, piękno, prawda[14]. Nie chciałbym dzielić moich artystów na świętych i twórców religijnie obojętnych; W myśli prawosławnej tylko święci mogą pisać ikony[15]. Nie można się tylko zatrzymywać na pięknie samym w sobie , jest to raczej nieustanny proces nawracania się do prawdy i do piękna i dobra.  Ten wymiar daje mi możliwość dostrzeżenia w sercu i umyśle Absolutu, który mnie przerasta. Wcześniej kładłem nacisk na to, że nawracanie serca jest dziełem Ducha Świętego i przestrzeni artystycznej mojego apartamentu[16].

Jest to piękno swego rodzaju, bo „ piękno jest, jak pisze Norwid, by zachwycało do pracy – praca, by się zmartwychwstało[17]. Moje wnętrze jest, po to by mnie zachęcało do pracy. Ale piękno prezentowane w rożnego rodzaju formach dotyka „Nieskończoność samego Boga”[18].

Można pytać, czy wszystko, co zawisło na ścianach niesie ze sobą jakieś przesłanie biblijne?  Czy jest to pożywką dla moich rozmyślań, czy tylko nostalgią przeszłości?  Mogę spokojnie powiedzieć, że żywią one moje rozmyślania i kontemplację. Różne style, techniki stosowane przez artystów emanujące z dzieł artystów w moim pokoju nie mają za cel zmieniać kogokolwiek, ale są „kluczem tajemnicy i wezwaniem do transcendencji”[19].

Może u mnie jest najwięcej przedstawionych twarzy. Jest w tym cos z mimetyzmu greckiego i rzymskiego, ale moje twarze są prześwietlone pierwiastkiem duchowym( Frasobliwy Chrystus, czy Żyd czytający Torę, Matka Boska artystów, itd.) One już należą do innego świata[20].

Nie mogę zapomnieć o drewnianej nastawie ołtarzowej z Armii Polskiej, ktoś przywiózł na brokanty (sklepów ze starociami)i wspomniany Jurek ją odnowił. Ja znalazłszy na strychu wprowadziłem do apartamentu. Ona przypomina mi nie tylko Wojsko Polskie, drugą wojnę światową, ale i Ojczyznę, gdzie się urodziłem i mojego Ojca, który był zawodowym żołnierzem II Rzeczypospolitej i więźniem komunistycznych lagrów w Rosji sowieckiej.

W pokoju wisi też różaniec z kryształowy znad Bajkału, przypominający mi 25 lecie kapłaństwa oraz umieszczony nad stolikiem witrażowy „Duch Święty” w kolorze niebieskim czuwa nade mną w każdej chili dnia i nocy. .

Innym elementem, który jest już na balkonie, to obraz( replika witraża Matki Boskiej z Chartres.  Kolor niebieski otwiera przede mną historię kraju i Jej opiekę nad Francją.  Kiedy otwieram okiennice i zamykam je wieczorem, swą modlitwę skierowuje do Pani z Chartes, by patrzyła na okolicę i strzegła Francji naszych mieszkańców domu od pandemii.

Artystyczny bałagan uspakajają setki książek, rozrzuconych na podłodze, na łóżku… itd. Wiszą setki badges ‘zy – znaczków mówiących o uczestnictwie właściciela mieszkania w rożnego rodzaju Kongresach, zjazdach, sympozjach… jest to swego rodzaju kalejdoskop form, kolorów itd.

Gdzie w tym wszystkim jest duchowość pallotyńska?

Gdy patrzyłem na wspomniany jubileusz starszych współbraci, widziałem, że Oni mieli też konferencje o Bogu i duchowości Założyciela.  Mam wrażenie, że Bóg z moich stron przebija się, jako Miłość Miłosierna, Bóg, który nas kocha do szaleństwa, jak pisał Pallotti. Najbardziej lubiłem cytować słowa Pallottiego skierowane w 1940 (06.08) roku do wspólnoty przy kościele Santo Spirito:

„ Widzę was w Bogu, przebywam z wami w Bogu.  Przygarniam i pozdrawiam was w Bogu. W Bogu czuje się zawsze zjednoczony z wami we wszystkich waszych parach, abyśmy wszyscy razem się spotkali w Bogu w niebie, by śpiewać na wieki chwale zmiłowań Bożych.  Jestem pewien, że wybłagacie miłosierdzie dla moich zaniedbań, błędów, grzechów i wszelkich duchowych słabości, których jestem tak pełen”. Pragnąłem ten tekst dać na koniec, ale się rozmyśliłem – jak się porównywać Założycielem?

Powyższy tekst przemawiał do mnie bardziej niż „Nie rozum, lecz Bóg!  Nie wola, lecz Bóg! Nie serce, lecz Bóg! Nie wzrok, lecz Bóg! Nie wzrok, lecz Bóg! Nie słuch, lecz Bóg! Nie powonienie, lecz Bóg! Nie smak, nie mowa, lecz Bóg! Nie oddech, lecz Bóg! Nie dotyk, lecz Bóg! Nie powietrze, lecz Bóg! Nie pokarm, ni napój, lecz Bóg! Nie odzienie, lecz Bóg! Nie spokój, lecz Bóg! Nie rzeczy doczesne, lecz Bóg! Nie bogactwa, lecz Bóg! Nie zaszczyty, lecz Bóg!  Nie wyróżnienia świata, lecz Bóg! Nie dostojeństwa, lecz Bóg! Nie awanse, lecz Bóg!  Bóg zawsze i we wszystkim. Tak, mój Boże, pragnę Ciebie, bo Ty chcesz tego. Ja nie powinienem się nawet wzywać na wzywanie Ciebie, ponieważ, och, na ileż sposobów buntowałem się przeciwko Tobie, zdradzałem Cię i krzyżowałem”[21]. Pallottiego zachwycało nie tylko doświadczenie Boga, jako nieskończonej Miłości, ale także doświadczenie Boga nieskończonego Miłosierdzia[22]

Deus meus, jak mówił Pallotti stało się także i moim wezwaniem, moim dziedzictwem. Miałem to szczęście i dar odczuwać bliskość Boga zawsze i wszędzie. Moje jedyne zadanie polegało, by mu zaufać bezwarunkowo i stosować się ufnie do Jego wskazań.  Bliskość Boga widzę w dziejach Kościoła, Stowarzyszenia, misji, i ludów, i narodów, wśród których pracowałem.  Spotkanie z Bogiem przeżywam w różny sposób. Boga widzę w pięknie ludzkich sumień, w subtelności dzieł sztuki, w cudach natury. W odczytaniu ostatecznego wizerunku Trójedynego Boga pomaga mi tęsknota za Chrystusem, która wypełnia Duch Święty. Duchowa droga do Boga idzie przez Odkupienie.  Medytacje przeprowadzone od wielu lat , poddanie się ufne Duchowi Świętemu nie mają nic z bojaźni i drżenia, czy klasycznych podziałów na   fascinosum et tremendum, czy pojęć Deus Absconditus.  To wszystko jest warsztat teologiczny potrzebny spekulatywnym uzdolnionym teologom, filozofom i próżnym skrupulantom. i Bóg często lituje się nad tymi, co Go szukają w milczeniu.  Dla mnie na tym wszystkim unosi się Duch Boży, jak unosił się nad wodami w dniach stworzenia (Rdz 1,2). Kontemplacja tajemnicy jest nam dana w ciszy, w modlitwie wewnętrznej, która porusza serce i wyjawia najtajniejsze sprawy wiary.  Duch Boży unosi się nad wodami…, dlatego mój Bóg jest dobry, ani podejrzliwy, nie oskarża ani z przeszłości, ani przyszłości, ale rozumie jak Chrystus, który „jest droga, prawda i życiem (Jn 14,6). On mnie widzi w doskonałej prawdzie i pomaga mi swym miłosierdziem zupełnie odrzucić mój fałsz, pozory i grzech. Mój Pan zawisł na krzyżu, sponiewierany, stal się znakiem nadziei dla mnie i nadaje mi szanse na odnalezienie sensu, powrotu do Ojca, jak mówi o tym przypowieść o Synu marnotrawnym. Jak już wcześniej pisałem, Jezus Zmartwychwstały dotknął moich wstydów, zranień.  Dzięki tej nieskończonej miłości miłosiernej i ja zaczynam zawsze kochać od nowa. Ta nieustanna tęsknota drzemie na dnie mojego serca zawsze, gdy zaprzeczam dobroci Bożej w moim i życiu bliźniego. Chrystus towarzyszy mi zawsze w drodze wiary.

Moja wiara jest wiarą dziecka, wiara, jak mówi wyrażenie francuskie z XVII wieku, la foi d’un charbonnier”;  wiara niewzruszona, nieustraszona. Jest to kształt miłości niczym nieograniczony. Wiara Abrahama, który uwierzył wbrew wszelkiej nadziei(Rz 4,18). Moja wiara bez pomocy Ducha Świętego byłaby czystą psychologią. Rozum nie sprosta tajemnicy, a znikomość słów jest podobna do artykulacji niemowlęcia.  Dlatego odnoszę się często do Biblii, choć daleko mi od sposobu życia Ewangelią np. księdza Zieji[23].

Potrzebny mi jest „szmer łagodnego powiewu” (I Kr 19,12). Inne wyrażenie z Pisma Świętego jest mi zapewnieniem na drodze wiary: Z pierwszej księgi Królewskiej dowiadujemy się, jak Eliasz ratując się ucieczką do Beer-Szeby, wolał: Panie odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków (1 Kr 19,4). Pan się zatroszczył o Eliasza i pyta:, „Co ty tu robisz Eliaszu? A on odpowiedział: „ Żarliwością rozpaliłem się o chwale Pana Boga Zastępów”( (1 Kr 19, 10). Znamy dalszy przebieg dialogu Jahwe z Eliaszem. Pallotyn tez jest pochłonięty żarliwością o „nieskończoną chwałę Boga, o zniszczenie grzechów i zbawienie dusz”. 

Moja pallotyńskość była i jest  dynamiczna.

Pierwszymi, którzy inicjowali mnie do poznania osoby Pallottiego, byli Pallotyni. O wielu już wspominałem[24], inni pojawiali się wraz z upływem lat.  Pierwsza książka, na której się wychowałem była zatytułowana·: „Błogosławiony Wincenty Pallotti, apostoł i mistyk”, autorstwa księdza Józefa Wróbla. Wydana pod innym nazwiskiem z racji cenzury itd. Potem Dokumenty z Nadzwyczajnej Kapituły Generalnej 1968/9 dawały pewna syntez o tym czym jest Stowarzyszenie w epoce soborowej. Druga  wydana  pod tytułem„ Stowarzyszenie Apostolstwa Katolickiego, jubileusz wspólnoty Ołtarzewskiej 1927-1977[25], dawał pewną panoramę. Byłem wtedy już na misjach, ale czytałem tekst przywieziony do Rwandy z zachwytem. Dzisiaj książek jest setki, artykułów tysiące. Wystarczy rzucić okiem na bibliografię zamieszczaną w Apostolato Universale[26], by uświadomić sobie, jak bogata jest twórczość rodziny pallotyńskiej.  Prowincja polska staraniem ks. Kazimierza Nowaka wydala 3 tomy bibliografii prac pallotynów[27]. Wiele korzystałem z prac księdza Jana Kupki (najwięcej), Księży: St. Stawickiego, Cz. Parzyszka, J. Sadzika, J. f Frank, Fr. Amoroso, B. Bayer itd. Itp.

Co najbardziej uderzyło mnie u Pallottiego ?

Trudno opowiedzieć, co najbardziej? Był ro człowiek wielkiej kultury duchowej, naukowej i duszpasterskiej [28]Być może to, że nazwał siebie cudem Miłosierdzia?[29],;  pragnął soboru, by zreformować Kościół? ; stworzył święto Epifanii w Rzymie w sposób dość nowoczesny?[30];Wysłał pierwszych księży do pracy wśród emigrantów włoskich w Londynie?; laikat wprowadził w krąg odpowiedzialności za dziele zbawienia, uczył współpracy wszystkich w Kościele[31]?

Z pewnością na przestrzeni ewoluowały akcenty upodobań w jego duchowości. Może największym odkryciem ostatnich lat był fakt odkrycia u Pallottiego, „Boga miłości nieskończonej”, która otrzymuje w świadomości Pallottiego i pismach nazwę: „Boga Miłości Miłosiernej”[32]. T o odkrycie było związane ze służbą w Regii Miłosierdzia Bożego[33].  Założyciel 17 lipca w Camaldoli, 1839 roku, w swej relacji do Boga, nazywa siebie „cudem miłosierdzia”[34]. W przeżyciach mistycznych doznaje poczucia nicości, a Boże Miłosierdzie wypełnia pełnię jego istnienia. Oto słowa Wincentego: „ Poczułam, że cudu miłosierdzia, jakiego nieskończone miłosierdzie dokonało we mnie, powinienem pragnąć dla wszystkich” [35]. Od tej chwili wszystko, co będzie czynił, zgodnie z tradycją chrześcijańską, uważa Pallotti za owoc miłosierdzia[36].   Apostolstwo stanie jego będzie rezultatem Bożej inspiracji i przyczyną sprawczą będzie sam Bóg pełen miłosierdzia.

Nieco wcześniej napisze: „dzięki Twemu miłosierdziu jestem już i będę całkowicie unicestwiony, przekształcony w miłosierdzie Twoje i utożsamiony z twym miłosierdziem tak dalece, że to już nie ja istnieć będę, ale nieskończone miłosierdzie Twoje”[37]. Maryję porównuje do cudu łaski a siebie do cudu miłosierdzia Bożego. (14 lipca 1939).

Po przeżyciach mistycznych, 16 sierpnia 1839 pisze z Camaldoli do Franciszka Virili, list, w którym znajdujemy prośbę, której treść jest konsekwencja opisanych dozna mistycznych. „Módl się i błagaj bez końca o potrzebne mi światło i koniecznego ducha po to, abym mógł pisać jak narzędzie Bożego miłosierdzia”[38].  Być narzędziem Miłosierdzia Bożego to być do Jego dyspozycji sercem i duchem, ale także wysiłkiem apostolskim.

Przeżycia z 26 marca 1940 roku dowodzą czegoś, co graniczy wprost z ekstazą:, „ Poczułam mój Boże, mój Ojcze, Miłosierdzie me nieskończone, że(…) raczyłeś we mnie zburzyć mnie zupełnie, a ukształtować i stworzyć we mnie nowy cud miłosierdzia; w Kościele twym stawiasz mnie, jako cud miłosierdzia”[39].  

To wydarzenie jest kluczowym w dalszej działalności Założyciela. Pragnie szerzyć Miłosierdzie Boże. Uważa, także współprace dla zbawienia dusz za dzieło Miłosierdzia, najwspanialsze, najszlachetniejsze, Boże dzieło[40]. Chciał dla wszystkich stać się pożywieniem, odzieniem[41].

Przez wieczność całą będzie przemieniany w Miłosierdzie Boże, gdzie będzie obchodzić święto Miłosierdzia Pańskiego i miłosierdzia Maryi.  Misericordias Domini in aeternum cantabo! Misericordias Mariae in aeternum cantabo!

Maryja, moja Matka

W godzinach popołudniowych 27 kwietnia 1975 roku udaliśmy się do Częstochowy, gdzie następnego rano (28.04) odprawiliśmy Eucharystię z ks. Parzyszekiem SAC,  przed cudownym obrazem Czarnej Madonny. Było to dla nas przypomnienie zawierzenie z 1969 roku, jako nowicjuszy, spotkania z Prymasem w 1970 roku z klerykami poborowymi, udającymi się a służbę wojskową, liczne moje spotkania z młodzieżą Rodziny Rodzin z Warszawy.

Chrystusowy testament na krzyżu przekazał nam Maryje za Matkę i Jej nas polecił w osobie świętego Jana(( Por. J 19, 26-27) . Pomijając całą teologię siódmego rozdziału z Lumen pentium soboru Watykańskiego II i dyskusji na temat kultu należnego Najświętszej Dziewicy Maryi: jedni sugerowali, że z racji swego Bożego macierzyństwa, a więc jako Matka Słowa Wcielonego Syna Bożego jest tak bliska Boga, że należy się Jej cześć nie poniżej Boga. Inni jednak akcentowali autentyczność człowieczeństwa Maryi, które choć zostało niesłychanie uwznioślone Jej Bożym macierzyństwem, nadal pozostaje tylko człowieczeństwem[42]. Stwierdzenie Konstytucji o liturgii jest dla mnie wyznacznikiem mojego oddania Maryi: „Kościół Święty za szczególną miłością oddaje cześć Najświętszej Matce Bożej Maryi, która nierozerwalnym węzłem jest związana ze zbawczym dziełem swego Syna ( KL 103). Taka mariologię wyniosłem z seminarium  Ołtarzewa.

Na temat mariologii napisano bardzo wiele, tak we Francji[43],  w Polskie Towarzystwo Mariologiczne jest bardzo aktywne[44]. Badania są bez przerwy na temat kardynała Wyszyńskiego, czy Wojtyły[45] są zdrowym pożywieniem Ludu Bożego na całym świecie…  Jako syna narodu Polskiego, który zawierzył się Maryi od śpiewanego hymny Bogarodzico Dziewico.,, poprzez śluby Jana Kazimierza, Kolnego Szaleństwo, Wyszyńskiego[46], Jana Pawła II[47], Gądeckiego… nie mogę być obojętny na rys pobożności maryjnej narodu polskiego.

Podobnie w duchowości pallotyńskiej Maryja, jest czczona, jako Królowa Apostołów. Szczególne ważne są element takie, ja zaślubiły Pallottiego z Matką Boską pod koniec 1832 (31 grudnia?)roku[48]. „ Wielka Matko miłosierdzia zawarła z nim zaślubiny i dala mu w darze wszystkie swoje dobra – poznanie Boskiego Syna i wewnętrzną przemianę w Ducha Świętego. Było to wielkie przeżycie mistyczne[49].  W 1833 Pallotti napisał trzy wersje rozważań na miesiąc maj. W tych rozważaniach widać wielkie zjednoczenie Pallottiego z Maryją. Wśród licznych tytułów, nazywał Ją Matką Miłosierdzia, Matka Bożej Miłości, ale najważniejszym była „Królowa Apostołów”. Pod tym tytułem ja czcił, pod jej opiekę oddał najważniejsze swe dzieło życia – Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego… Ona zasłużyła na ten tytuł, gdyż najwięcej pracowała dla zbawienia ludzi i krzewienia wiary świętej[50]. Pragnął kochać Maryję miłością Ojca, Syna i Ducha ŚWIĘTEGO, aby była kochana przez wszystkie tworzenia teraz i w wieczności[51]. Stad nasza duchowość jest zakorzeniona także w wieczerniku i apostolstwo ma wymiar maryjny[52]. Pisał już o tym ks. E. Weron w czasie rekolekcji w 1983, z okazji 45 lecia święceń kapłańskich[53]. Sam Pallotti jest bardzo jasny w :” Postanawiam przedstawiać sobie, że w jakimkolwiek będę znajdował się miejscu, będę wraz ze wszystkimi stworzeniami w jerozolimskim Wieczerniku, gdzie Apostołowie otrzymali Ducha Świętego, i jak Apostołowie pozostawali tam z Najświętszą Maryja, tak będę sobie też wyobrażać, iż jestem tam(…) trwamy w Wieczerniku, zstępuje na nas obfitość i pełnia Duch Świętego. Pragnę z niej odnosić owoce tak obfite, jakie odnosiliby z niej wszyscy Święci, Apostołowie i Maryja(…) [54].

Dlatego nie mogą być inne moje relacje z Maryją, jak cala historia Polski, pallotynów i moje prace w sanktuariach…. Ona zawsze była i jest ze mną.  Maryja była zawsze ze mną od najmłodszych lat i tak pozostano. Pracowałem w różnych miejscach. Gdzieś było Kibeho, Yamoussoukro, katedra Nieokalanego Serca w Irkucku, Kazań i Wilno i Lwow, Lourdes i Fatima, Guadalupe i Syrakuzy, Kalwaria Zebrzydowska, Święta Lipka Gietrzwałd, Jerozolima, Efez i można wymieniać w nieskończoność.  To tylko wzywa do wdzięczności i radości.   Niewiasto obleczona w słońce( Ap 12,1). Głowę kobiety wieczny korona z gwiazd dwunastu. Jest to wyraz wieczności za Jej opiekę nade mną. Gwiazdy to odniesienie do transcendencji.  Chodzi tu o Maryję. Jest to treść wielkiego znaku, ale nie jedyna: jest brzemienna i cierpi bóle(Ap 12,2). Jest to odniesienie do Ostatniej wieczerzy, gdy Chrystus pragnął przygodowa uczniów do cierpienia; Jest to także połączenie z protoewangelią(Rz 3,15).Wprowadzam nie przyjaźń miedzy tobą a potomstwo Jej… Dzisiaj także 12 gwiazd i księżyc pod stopami, to symbole, które tchną nadzieją : z Maryja zwyciężymy bestię

Maryjo, Pani moich kapłańskich dni

Maryjo, Twoja dyspozycyjność dla Boga, dyspozycyjność dla Syn a i dyspozycyjność dla Ducha Świętego jest zadziwiająca. Podjęłaś nieprzewidywalne ryzyko poprzez „taki”, dla naszego zbawienia. Wychowałaś Jezusa, Syna aż do złożenia w grobie. Trwałaś przy krzyżu, wiernością matki; Potem gromadziłaś Apostołów, uczniów, przyjaciół w wieczerniku. Oczekiwałaś na Dar Odwagi – Decyzji – Misji. Było to kolejne, twórcze Twoje spotkanie z Duchem Świętymi.

Dzisiaj trwasz z nami w ciszy kontemplacji, gromadząc nas na modlitwie paradoksu wdzięczności, bo trwanie w zamkniętymi drzwiami z obawy przed wirusem, odbiera onieśmiela wielu, inicjatywę, rozwagę. Potrzeba ponownie byśmy „napełnieni Duchem Świętym”, „oświeceni Duchem Pocieszycielem”, ujrzeli z perspektywy Bożego zamysłu otwartą przed nami przestrzeń zbawienia.

Ty, która jesteś pocieszającą silą w cierpieniu, błogosław nam. Ufamy, że wsparci Maryjo Twoją obecnością, Twymi modlitwami, odważnie podejmiemy tak wezwanie do nawrócenia osobistego jak i wspólnotowego; I tylko Bogiem silni będziemy przygotowani, by bronić depozytu wiary i praw Boga w naszym zagubionym świecie. Spraw, byśmy stali się godnymi narzędziami Miłosierdzia Twojego Syna i mocą Ducha Świętego nieśli nadzieję, tam gdzie tego pragnie Ojciec niebieski.  By wydobywać dobro spod wszelkich warstw zła naszych czasów.

Spraw Matko, byśmy byli wierni natchnieniom Ducha Świętego, który ożywia wszystko, co jest przydatne w służbie Bogu i ludziom.

Dziękuję Ci Maryjo za to, że zawsze mi towarzyszysz w każdej chwili życia. Proszę podziękuj Twojemu Synowi za moje powołaniem, Duchowi Świętemu za dar wytrwania i Ojcu za cierpliwość względem marnotrawnego syna, jakim jestem od dawna…

Panie Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, ze Cię kocham (J 21, 15-17)

W 45 – lecie święceń kapłańskich
Osny 27.04.20 Alexandre Pietrzyk


[1] Por, Ks. Jan Pałyga, Tylko Bóg, Pallottinum1992, 268 ss.

[2] Por. Jak Kupka, ks. Kuracinski, Apostolicum..

[3] Por. Ks. Franciszek Kania, Igol, Apostolicum 2019, 185ss.

[4] Por. Ks. Piotr Krakowski, Ksiądz Eugeniusz Dutkiewicz, Gdańsk 2007, 245 ss.

[5] Por. Ks. Feliks Folejewski, Dziękuję, Loretanki 2009, 136ss.

[6] Znaki dla rozpoznawania Ducha Bożego, w Wybór Pism IV, s.121.

[7] Święty Izaak z Niniwy, Gramatyka życia duchowego,  Wydawnictwo M,2010, s. 46.

[8] Jan Pawel II, Cierpienie, Velar 1996, 158ss.

[9] Por. J Ratzinger, Chrześcijańskie braterstwo, Krakow 2997, s.87.

[10] Por. Marko Ivan Rupnik, Au regad de Dieu, L’exmen de consceience, Fidélité,  2011, s.55.

[11] Por. Ks. Roman Tkacz, Listy do siedmiu Kościołów( Ap 2,1-3,22), Warszawa Vocatio, s.368.

[12] Por. Jan Paweł II, List do artystów, Watykan, 1999, 3.

[13] Por. Michel Quenot, Les clefs de l’icône, Son langage symbolique, Saint Augustin,2009, s.10.

[14] Por. Raul Gross, L’être et la beauté chez Jacques Maritain, Editions universitaires Fribourg Suisse, 2001, s.190.

[15] Por.Paul Florensky, L’Inonostase, s. 157.

[16] Por. Jan Pawel II, Piękno jest waszym powołaniem,Jubileusz Artystów, 3 z dnia 18 lutego 2000,cytowany za Philippe Greiner,  Les voies de la beauté, dans Cerf/Partrimoies 2019, s.71.

[17] Cyprian Norwid, Promethidion, Bogumił, ww. 185-186 : Pisma wybrane, Warszawa 1968, t.2, s. 216.

[18]¨Por. Mons Gianfranco Ravasi w: i Benedetto XVI, Incontre con gli artisti, Libreria Editrice Vaticana, 21,11.2009, s ;

[19] Por. Jan Paweł II, List do artystów, dz. cyt., 16.

[20] Por. A Piękno święci w ciemności, , Z biskupem Michałem Janochą rozmawia Ewa Kiedio,  Wieź 2017, s. 41-42.

[21] OOCC, X, 131.

[22] Por. Ks. Czesław Parzyszek, Duchowość apostolska według św ; Wincentego Pallottiego, Apostolicum, 2004, s.112.

[23] Ks. Jan Zieja, Życie Ewangelią, Paryż, Nasza Rodzina, 1993, 276ss.

[24] Por. Ks. Andrzej Kaim, Łaska drogi, Apostolicum, 2016, 161ss.

[25] Por. Stowarzyszenie Apostolstwa katolickiego, jubileusz wspólnoty Ołtarzewskiej 1927-1977, Pallottinum 1977, 184ss.

[26] Por. Apostolato Uiversale, Roma  od 1999-2020.  Do dziś ukazało się już ponad 50 numerów.

[27] Por. Ks. Kazimierz Nowak, Bibliografia pallotynów, t.I-III, Apostolicum, …

[28] OOCC I, 152-189.

[29] OOCC X, 322

[30] Por. A. Kaim, Kościół chaldejski dziedzic objawienia i źródło charyzmatu – materiały do monografii, Pallottinum, 2001, 349ss.

[31]. Por. Stanisław T. Zarzycki, L’enracinement dans le Cjrist par la Miséricorde Divine et l’Apostolat Universel selon saint Vincent Pallotti,n w Roczniki Teologizcne, KUL, Lublin 2014, ss. 149-159.

[32] Por. Jan Kupka i Franco Todisco, Charité et miséricorde dans la vie et les écrits de saint Vincent Pallotti », dans Nouvelles du Généralat de la SA, n° 88, juin 2005, s.1.

[33] Por, Alexandre Pietrzyk, Introduction,  dans, Ewa Czaczkowska, Sœur Faustine, Salvator 2014, s.12.

[34] Por. Jan Kupka, Carità e misericordia  negli scritti  di san Vincenzo Pallotti, w : Apostolato Universale, 14(2005) s.70.

[35] OOCC X, 322.

[36] Por. Stanisław Stawicki, Sześć dni, rekolekcje z don Vincenzo,  Apostolicum, 2012, s. 56.

[37] OOCC X, 366.

[38] OCL, List 596, 118

[39] OOCC X, 211(WP III, 214).

[40] Por. St.. Stawicki. Dz. cyt. S. 128.

[41] Por. P. Fabio Ciardi, Sei parole per la spiritualità di san Vioncenzo Pallotti,  w:Apostolato Universale, 1(999) s;76.

[42] Por. Lucjan balter, Eschatologia wspolczesna, Homo Dei 2010, s.257.

[43] Por. Pierre Kocian, Marie et l’Eglise, Compénétration des deux mystères, Parole et Silence, 2018, 718,

[44] Por. Mariologia na przełomie wieków, Częstochowa – Niepokalanów, 2001, 204ss.

[45] Por. Adrian Attard, Maria icona della donna in Giovanni Paolo II ; Editrice Vatcana 2009, 420ss.

[46] Por. Stefan Kardynał Wyszyński, Wszystko postawiłem na Maryję, Editions du Dialogue, Paryż, 1980, 336ss.

[47] Por. Marie-Van Meurice, Voici ta mère, Itinéraire  théologique et spirituel avec Jean –Paul II, Ad Solmem, 2011, 442ss.

[48] Por . Fr. AlorosoIl cammino sspiritiale di san Vincenzo Pallotti, w : Apostolato universale7 :2002, ss31-32.

[49] Por.  Jan Kupka. Droga Duchowa św. Wincentego Pallottiego, w  Św. Wincenty Pallotti – Zycie, Dzieło, Charyzmat, 2(6)2008, Apostolicum,  2008, s.28.

[50] Por. OOCC I, s.7.

[51] Por OOCC VIII, s. 433-434.

[52] Por, Sr. Stella Hloisz, Spirituality of the Cenacle for the Pallottine Family: Mary and Discilpes of Jesus,  w Il cenecolo, luogo di formazione umana, spirituale e  apostolica, Roma 2015, ss.73-84.

[53] Ad nonum lustrum sacerdoti,1978-1983,Wadowice  Kopiec, Bez stron.

[54] Oświadczenie duchowe. Ćwiczenia pobożności, w Wybór Pism III, ss. 46-47.