Okruchy pallotyńskiej historii (1)
Pallotyński Doktor Kościoła?
„Niech się pan nie obawia, Newman zostanie któregoś dnia Doktorem Kościoła” – słowa wypowiedziane przez Piusa XII, w czasie jego prywatnego spotkania z Jeanem Guittonem[1], zrealizowały się na naszych oczach całkiem niedawno, tj. 1 listopada tego roku, z woli Leona XIV, który przyznając angielskiemu purpuratowi zaszczytny tytuł, zaznaczył: „Imponująca postać kulturowa i duchowa Newmana będzie inspiracją dla nowych pokoleń, których serca pragną nieskończoności”[2]. Właśnie te słowa o „pragnieniu nieskończoności” (jakże pallottiańskie) i ostatnia rozmowa z Ks. Janem Kupką SAC (specjalistą ‘od Pallottiego’), sprawiły, że postanowiłem odświeżyć moją pamięć o związkach naszego Założyciela i Kardynała Newmana.
Sięgnąłem zatem do artykuł Ks. Kupki[3] i właśnie tam znalazłem następujący cytat: „Monsinior Wiseman powiedział mi, że pragnąłby bardzo, aby W[asza] D[ostojność] porozmawiała z panem Newmanem w Propagandzie, ponieważ pan Newman, nie podjąwszy jeszcze decyzji, który instytut wybrać, mogłoby się tak stać, że będzie preferował Apostolstwo Katolickie, gdyby dobrze poznał jego charakter i znaczenie”[4]. Słowa te napisał Rafał Melia, w swoim liście z 20 lutego 1847 roku, skierowanym do Pallottiego. Myśli pobiegły w stronę fantazji: mogło się tak stać, że Newman zostałby pallotynem?!
Kiedy udawał się on do Rzymu, wciąż nie był pewien, czy wstąpić do zakonu, czy zostać księdzem świeckim a w swoim „Memorandum” (z 1848 roku) napisał, że rozważał wstąpienie do zakonu redemptorystów, ale ostatecznie wybrał Oratorium św. Filipa Neri. A zatem pytanie: „dlaczego nie pallotynem?”. Prawda, pomijając aspekt Opatrzności Bożej, okazuje się prawie kuriozalna: poszło o wyczucie czasu, odległość (1400 mil) i działanie poczty w XIX wieku. Z listów i dzienników Newmana[5] dowiadujemy się bowiem, że chociaż ostatecznie dopiero w lutym 1847 roku podejmował on decyzję o tym, do którego zgromadzenia wstąpić, to jednak o porady pytał, w listach do przyszłego kardynała Wisemana, już od kilku miesięcy. Napisał do niego zatem tuż po dotarciu do Rzymu (co nastąpiło 28 października 1846 roku), a następnie 27 listopada i 16 grudnia.
Wiseman odpowiedział dopiero 27 stycznia 1847 roku, przytaczając słowa, które (być może) miały skłonić Newmana do pomyślenia (także) o Pallottim. Otóż przypomniał on, jak sam, pełen wątpliwości przed swoją konsekracją biskupią, zwrócił się do Wincentego Pallottiego po radę w sprawie Kolegium Misyjnego i usłyszał: „Będzie cię dręczyć ta niepewność, dopóki nie ustanowisz w Anglii kolegium w celu szerzenia wiary (na wzór Propagandy), po czym zostaniesz od niej uwolniony”. Jak się jednak wydaje ani Newman, ani Pallotti, nie podjęli w tamtym czasie żadnych kroków prowadzących do ich spotkania.
Korespondencja toczyła się zatem dalej. Dopiero 27 lutego (a więc już po liście Meglii do Pallottiego) Wiseman odpowiedział na list Newmana z 17 stycznia. Na wszystko jednak było już za późno, albowiem w liście datowanym na 23 lutego, John Henry pisał do Jamesa Roberta Hopa: „Mamy zostać oratorianami. M[onsi]g[no]r Brunelli zwrócił się do Papieża w tej sprawie przedwczoraj, w moje urodziny [21 lutego]”. Nadano zatem sprawie bieg oficjalny i na nic się zdały przynaglenia Melii z 6 marca. Nie powinna zatem dziwić także odpowiedź jakiej udzielił mu Pallotti w swoim liście z 6 maja: „Pan Newman, jak mi się mówi, będzie promował Kongregację Filipinów [św. Filipa Neri]: niechaj Bóg błogosławi to święte przedsięwzięcie”[6].
To, co wydaje się zakończoną historią, ma jednak ciąg dalszy. 30 maja tegoż 1847 roku, Newman otrzymuje święcenia kapłańskie, a już 28 czerwca opuszcza gościnne progi Kolegium Propagandy i wstępuje do Kongregacji Oratorium św. Filipa Neri, rozpoczynając tam Nowicjat. W międzyczasie dochodzi jednak do jego spotkania z księdzem Wincentym, co konwertyta odnotowuje w dzienniku, zapisując pod datą 5 czerwca: „poszliśmy do Pallottiego, aby nas przyjął”[7].
I koniec? Wiele na to wskazuje, że dwaj przyszli święci już się więcej nie spotkali. Wrażenie, jakie pozostawił po sobie 'don Vincenzo’, było jednak na tyle trwałe, że w liście do Rafała Melii, z 28 stycznia 1871 roku, Newman napisał: „Wiem, jak świętym człowiekiem był ks. Pallotti i żałuję, że nie poznałem go [bardziej] osobiście […] bardzo wątpię, czy kiedykolwiek odezwałem się do niego choć słowem, poza podziękowaniem za dar drobnych skrawków modlitwy do Królowej Apostołów, które przez wiele lat miałem na moim Priedieu [tj. klęczniku]. Chciałbym móc powiedzieć więcej o tak dobrym księdzu…”. Jak zaznacza redaktor Listów, Newman zachował tę ulotkę (czy broszurkę), na której zapisał: „Dane mi przez ks. Pallottiego, Rzym 1847”[8].
Po raz kolejny ich spotkanie zostało potwierdzone, gdy 7 marca 1882 roku, angielski Purpurat, skierowywał do Ojca świętego, oczywiście w języku łacińskim, list postulacyjny w związku z toczącym się procesem beatyfikacyjnym Pallottiego. Pisał w nim m.in.: „Chociaż znałem go osobiście tylko trochę, to jednak w czasie wizyty, którą złożyłem mu w Rzymie, gdy jeszcze żył, wysnułem wniosek [jego] wielkiej świętości tak z jego czcigodnego wyglądu, jak i z jego słów. Ta opinia [fama] świętości, szeroko i wszędzie rozpowszechniona, z powodu sławy heroiczności cnót tego Sługi Bożego, została całkowicie potwierdzona przeze mnie”[9]. Argumentując takie stwierdzenie, Newman opisał także dzieła Wincentego, a zwłaszcza te związane z jego miłością i zapałem apostolskim, a pośród nich podkreślił szczególnie fakt założenia Instytutu [Stowarzyszenia], który rozprzestrzenił się także w Anglii, „z bardzo dużym pożytkiem dla dusz”.
Chciałbym jednak zaproponować jeszcze dwa inne, trochę bardziej odległe i tylko symboliczne, ale prawdopodobne, „spotkania” naszego Apostoła Rzymu i nowego Doktora Kościoła. Pierwsze z nich wynikałoby z tego, że John Henry, po powrocie do Anglii, przeszczepił tam zgromadzenie księży (oratorianów), którzy są kapłanami świeckimi i bez ślubów zakonnych, działającymi przede wszystkim w duszpasterstwie. Pallotti, dla swojej „Kongregacji”, złożonej przecież na początku z księży diecezjalnych, także nie planował ślubów, a jedynie wspólnotę apostolstwa.
A druga „zbieżność” może być następująca: jednym z podstawowych celów, jakie stawiał Kościołowi Newman, było dawanie w Nim coraz większej przestrzeni ludziom świeckim, którzy mieli być jednak do tego właściwie przygotowani[10]. Czyż nie brzmi to jak echo pallottiańskiego zawołania „Wszyscy Apostołami!” i troski Don Vincenzo o formację do apostolstwa szerokich mas świeckich katolików?!
Mówi się: „wielkie umysły myślą podobnie”; ja powiedziałbym, biorąc pod uwagę nie tylko osoby Adresatów tych słów, ale i Oktawę Wszystkich Świętych (w czasie której piszę), że „Wielcy Święci żyją i działają podobnie”. Niechaj obaj wstawiają się za nami!
Ks. Piotr Zygmunt Bełczowski SAC / Pallotyński Instytyt Historyczny
[1] Jean Guitton, Dialoghi con Paolo VI, Milano 1986, s. 146.
[2] Leon XIV, Homilia – Uroczystość Wszystkich Świętych, Plac Świętego Piotra, Watykan (1 listopada 2025).
[3] Jan Kupka SAC, “John Henry Newman e Vincenzo Pallotti, appunti sul loro legame” w: Apostolato Universale 24/2010, s. 8-16.
[4] Tamże, s. 14. Tłumaczenie z j. włoskiego: własne.
[5] Letters and Diaries of John Henry Newman, pod redakcją Charles Stephen Dessain and Thomas Gornall S.J., tomy I-VI, (Oxford 19781984), XI-XXII (Londyn 1961-1972), XXIII-XXXI (Oxford 1973-1977).
[6] Vincenzo Pallotti, Lettere [= OCL] VI, s. 57 (list nr. 1352).
[7] Dosł. “we went to Pallotti’s for a reception”: Letters and Diaries…, XII, s. 86.
[8] Tamże, XXV, s. 436.
[9] Cyt. za: Jan Kupka SAC, “John Henry Newman e Vincenzo Pallotti…”, s. 12. Tłumaczenie z j. włoskiego: własne.
[10] Andrea Tornielli – Andrea Gianelli, John Henry Newman: fermate quel convertito, Milano 2010, s. 61.














